Zachęcamy do opłacania składek
Weszliśmy w Nowy Rok. Wszystkich Państwa, którzy jeszcze nie mają aktualnych legitymacji zachęcamy do opłacenia składki. Zapraszamy do biura w poniedziałki, środy i piątki od 12.00 do 16.00 oraz we wtorki i czwartki od 14.00 do 18.00. Opłaty można również przesłać przelewem na rachunek OW SDP.
Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy,
Trwa konkurs dla dziennikarzy zajmujących się turystyką
Szanowni Państwo,
Żegnamy Redaktor Irenę Dryll
Wybory w OW SDP przesunięte


Redaktorowi Kraskowskiemu został postawiony zarzut rozpowszechniania bez zgody sądu materiałów z postępowania przygotowawczego (art. 241 k.k.), mimo, iż uzyskał on zgodę sądu w Tomaszowie Mazowieckim na wgląd do akt i ich kopiowanie.
- Zmieniono mi zarzut z ujawnienia treści zamkniętej rozprawy w sprawie seksafery na rozpowszechnianie informacji ze śledztwa. Na moje tłumaczenia, że miałem zgodę innego sądu na dostęp do tych informacji oraz iż zaznaczyłem, że przygotowuję materiał o Samoobronie, usłyszałem, że nie miałem zgody na ich publikację, bo tego wyraźnie nie zaznaczyłem – mówi Kraskowski, w rozmowie z portalem tvp.info.
Byłemu dziennikarzowi „Dziennika” grozi do 2 lat więzienia. Według nieoficjalnych informacji śledztwo przeciwko Kraskowskiemu może się zakończyć do końca czerwca. Nie wiadomo jednak, czy prokuratura zdecyduje się umorzyć sprawę ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu dziennikarza, czy też skieruje do sądu akt oskarżenia.
Pierwszy raz Kraskowski usłyszał zarzut we wrześniu 2009 r. Problemy dziennikarza z organami ścigania zaczęły się, gdy 22 stycznia w „Dzienniku” opublikował tekst „Nie pytali mnie, rozkazywali". Opisał w nim zeznania Anety Krawczyk w sprawie wykorzystywania jej przez liderów Samoobrony.
– Materiał oparłem na zeznaniach, jakie znalazłem w sądzie w Tomaszowie Mazowieckim. Akta nie były tajne, a ja dostałem formalną zgodę na zapoznanie się z nimi – mówi Kraskowski.
Kłopoty dziennikarza wynikały z tego, że część dokumentów, z jakimi się zapoznał, znalazło się w aktach utajnionej rozprawy w sądzie Piotrkowie Trybunalskim, przed którym odpowiadali Stanisław Łyżwiński i Andrzej Lepper. To właśnie sędzia z Piotrkowa zawiadomiła policję o „wycieku informacji z procesu”.
Mokotowska prokuratura nadzorowała śledztwo w tej sprawie, a policjanci zdecydowali we wrześniu 2009 r. o przedstawianiu zarzutu: „rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości z tajnej rozprawy”. – To od razu było kuriozalne, ponieważ nawet nie byłem w sądzie. Teraz zmieniono zarzut na ujawnienie informacji ze śledztwa, wskazując działanie w czynie ciągłym, ponieważ pisałem o sprawie w kilku artykułach. Równie dobrze można by postawić dodatkowy zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej, ponieważ miałem swojego szefa a on swojego. To bardzo przykra sprawa – mówi Kraskowski dziennikarzowi Newsweeka.
Warszawa, 13 lipca 2010 r.
Minister Sprawiedliwości
Pan Krzysztof Kwiatkowski
Szanowny Panie Ministrze,
Pragniemy zwrócić Pana uwagę na niepokojącą sprawę postawienia w stan oskarżenia dziennikarza Leszka Kraskowskiego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Mokotów. Redaktor Kraskowski uzyskał zgodę na wgląd do akt i wykonywanie kserokopii w sądzie rejonowym w Tomaszowie Mazowieckim. Pomimo tego oskarżono go z artykułu 241 kodeksu karnego o ujawnienie tajemnicy ze śledztwa. Zarzuty stawiane Kraskowskiemu związane są z wykonywaniem przez niego obowiązków dziennikarza śledczego.
Pragniemy zwrócić uwagę, że kilka miesięcy temu po postawieniu zarzutów z tego samego artykułu innym dziennikarzom, przedstawiciele resortu sprawiedliwości (m.in. Prokurator Krajowy Edward Zalewski) zapowiadali rewizję przedmiotowych przepisów art. 241. Do chwili obecnej nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Sytuacja ta rodzi uzasadniony niepokój, iż artykuł 241 k.k. może być używany jako narzędzie nacisku na wolne media.
Z poważaniem
Krystyna Mokrosińska
prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Wiktor Świetlik
dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy
Dodaj swój komentarz
komentarze(0):
Dodaj komentarz: