Życzenia od Prezesa Oddziału Warszawskiego SDP
.jpg)
Wielkanoc w Biurze OW SDP i Centrum Medycznym Damiana

Nagrody SDP 2020

Przeciwko bezduszności i głupocie
Żegnamy Adama Zagajewskiego
Przedłużona ostatnia prosta


Świetny pomysł. Bo na razie nam te rozmowy nie wychodzą. Nie umiemy się słuchać. To świetnie było widać podczas obrad, bo pomimo wysiłków prezydium, w zasadzie żadne wystąpienie nie zostało wysłuchane w skupieniu i ciszy. Delegaci mają zawsze coś do powiedzenia swojemu sąsiadowi. Rozmawiają głośno, odbierają telefony, chodzą. Niekiedy pokrzykują. Przez rejwach trudno się dziś było przebić nawet prezesowi Skowrońskiemu. I to pomimo tego, że w ostatniej części Zjazdu uczestniczyło trzydzieści kilka osób. Reszcie nie starczyło cierpliwości, inne sprawy okazały się ważniejsze. W tej sytuacji może szkoda, że nie przeszła uchwała o stawianiu przed sądem koleżeńskim tych, którzy bez usprawiedliwienia opuszczają obrady.
Zdecydowanie poważniejszym problemem był sposób prowadzenia głosować wyborczych. Doszło do kilku bardzo niepokojących incydentów. Najpierw bez głosowania przyjęto wniosek o zmianę kolejności, w jakiej będą głosowane kandydatury. Kolejnym - poważniejszym było głosowanie za inną osobę i to (o ironio!) przez red. Jacka Wegnera, byłego rzecznika dyscyplinarnego. Ktoś, kto ma dbać o przestrzeganie etyki nie może dopuszczać się takich naruszeń. A już zwłaszcza, jeśli kandyduje do sądu dziennikarskiego, a potem na rzecznika dyscyplinarnego. Protest red. Bartosza Ławskiego był zasadny i próby neutralizowania go przez prezydium oceniam jako karygodne. Podobnie, jak sztuczne przyspieszanie wyborów, kosztem rzetelności. W efekcie prowadzący wywierali na głosujących niedozwolone naciski. Co zresztą i tak na niewiele się zdało, bo czas zaoszczędzony w ten sposób i tak musieliśmy przeznaczyć na dyskusję między red. Jadwigą Chmielowską a red. Tomaszem Szymborskim. Dyskusja dotyczyła tego, czy red. Chmielowska pieniędzmi SDP płaciła prywatnemu prawnikowi. Ona twierdzi, że nie płaciła. Red. Szymborski uważa – i słusznie – że jeśli istnieje podejrzenie, to sama sytuacja była niejednoznaczna i nie powinna mieć miejsca. To prawda, zarówno skarbnik Stowarzyszenia (urzędujący), jak i rzecznik dyscyplinarny (ustępujący) muszą być, jak żona Cezara, znaczy nieskazitelni. A tu wręcz przeciwnie. Wstyd.
Najwyraźniej to red. Szymborski przekonał do siebie delegatów, bo w kolejnej turze głosowania został rzecznikiem dyscyplinarnym.
Co nam się udało?
Zjazd przyjął na wniosek red. Krzysztofa Bobińskiego zalecenie dla Zarządu Głównego, żeby przygotował wystąpienia do władz i organizacji dziennikarskich w sprawie odpowiedzialności rosyjskich mediów za propagandę dotyczącą konfliktów m.in. z Ukrainą i sankcji wobec szefów tychże mediów. Kwestia jest niewątpliwie ważna i polscy dziennikarze mogą na forum międzynarodowym bronić niezależności mediów. Zwłaszcza że SDP ma ambicje, żeby być rozsadnikiem demokratycznego ładu medialnego. Jednak ta misja nie może przesłonić porządkowania własnego podwórka. Dziennikarze w Polsce też mają problemy z niezależnością polityczną i ekonomiczną.
Z tego punktu widzenia cieszy mnie również, że Zjazd przyjął zalecenia dla Zarządu w sprawie sytuacji TVP i własności mediów. Mam jednak prośbę do kolegów, którzy będą się tymi sprawami zajmowali: mniej aktów strzelistych, apeli i stanowisk, a więcej konkretów. Jasnym jest, że SDP nie wykona pracy ani za posłów, ani za urzędników, ani właścicieli mediów. Ale może być negocjatorem, konsultantem społecznym, a przede wszystkim może podsuwać pomysły rozwiązań. Jeśli będzie konsekwentnie występowało w interesie różnych grup dziennikarzy, to uwiarygodni się w oczach obecnych i przyszłych członków.
Przyciągnięcie nowych, młodych dziennikarzy leży podobno na sercu wszystkim. Z inicjatywy red. Marka Garzteckiego przyjęliśmy zalecenie, żeby Zarząd Główny przemyślał koncepcję i podjął w tym celu działania.
Przy okazji dyskusji nad propozycją po raz kolejny padła – z ust red. Chmielowskiej – nieprawdziwa informacja jakoby Oddział Warszawski blokował przyjmowanie do SDP młodych dziennikarzy, a nawet odmówił przyjęcia red. Marii Przełomiec. Już kiedyś o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze. Komisja członkowska i Zarząd OW wszystkich kandydatów traktuje jednakowo. Od każdego wymaga dokładnie tego, co zapisano w statucie, czyli rekomendacji jednego członka SDP, informacji o przebiegu pracy zawodowej oraz przykładowych wycinków prasowych (także zdjęć, nagrań lub filmów). Przez tę procedurę wszyscy przechodziliśmy. Nie rozumiem (i jestem w tym miejscu wyrazicielem opinii również kolegów z Komisji Członkowskiej i ZOW) dlaczego poproszenie kandydatki o załączenie przykładowych prac ma być niewłaściwe. Puenta wspomnianej historii jest taka, że red. Maria Przełomiec na prośbę komisji przedłożyła i została przyjęta. Sprawa załatwiona, nikt do nikogo nie ma pretensji, ale do red. Chmielowskiej fakty nie przemawiają. Po raz kolejny usiłuje nam coś wmówić.
Co się nie udało?
Nie przeszła niestety uchwała – wycofaliśmy ją – dotycząca apolityczności SDP. Zjazd odrzucił również wniosek byłego przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, żeby skarbnik SDP i kilku członków ZG przeszło szkolenie z księgowości.
Nie dowiedzieliśmy się również w dalszym ciągu, co będzie z projektem budowy Domu Dziennikarza Seniora. Prezes Krzysztof Skowroński nie odpowiedział na pytanie, czym zamierza przyciągnąć do Stowarzyszenia młodych ludzi, dla których – jak słusznie zauważyła red. Olga Braniecka – nie jest atrakcyjny etos, ani fundusz pośmiertny. Chcą się rozwijać zawodowo i publikować. Jeśli spośród różnych – czasem sprzecznych ze sobą niestety – koncepcji pojawią się konkretne propozycje, jak dziennikarzom – nie tylko młodym - można pomóc, już będzie sukces.
Dorota Bogucka
26.10.2014
Dodaj swój komentarz
komentarze(9):




Po streszczeniu dramatycznego listu red. Małgorzaty Mazurkiewicz z Komitetu Budowy Domu, zawierającego opis audiencji, udzielonej przez prezesa koleżankom z komitetu, zapytałam go wprost:
- Czy mam rozumieć, że Domu nie będzie?
Na co prezes rozłożył ręce i cicho odpowiedział:
- Tak.
No i co ja mam sądzić o prezesie naszego stowarzyszenia, który trzy lata temu w Kazimierzu złożył najwyższej władzy SDP - jaką jest Walny Zjazd Delegatów - uroczyste zapewnienie, iż jednym z głównych celów powołania Fundacji Solidarności Dziennikarskiej jest budowa Domu Dziennikarza Seniora, a na następnym zjeździe to odwołuje?
Przecież taka deklaracja jest jak oficerskie słowo honoru.



Przeczytałem wpis na temat Walnego Zebrania SDP p. red. Doroty Boguckiej. Zawstydza ona p.red. Jacka Wegnera z powodu pomagania siedzącemu obok niego p. red. Andrzejowi Wernicowi w głosowaniu elektronicznym. Wprawdzie p. red. Wegner wyjaśnił na zebraniu, że pomagał bo starszy kolega niedowidzi i nie radzi sobie z przyciskami i tak to przyjęła zdecydowana większość na zebraniu ale to nie przekonało p.red. Bartosza Ławskiego, który uznał technicznie niesamodzielne głosowanie jako niedopuszczalne bo mające wpływ na wynik głosowania a p.red.Bogucką skłoniło do publicznego zawstydzania.
Ponieważ byłem blisko całego zdarzenia więc pozwolę sobie na swoje dwa „słowa”: etyka i technika.
Bez wątpienia niedopuszczalne jest głosowanie za kogoś i tutaj pewnie zasadne byłoby oburzenie p. red. Boguckiej wyrażone przez nią słowem „wstyd”. Ale w tym wypadku nie było głosowania ZA KOGOŚ lecz POMOC osobie, która była obecna i jak sądzę WIEDZIAŁA JAK CHCE GŁOSOWAĆ. Innej myśli zresztą nie dopuszczam, bowiem byłaby ona uwłaczająca dla red. Wernica i dla red. Wegnera. A dlaczego tak myślę a nie podejrzewam o machinację w swoim interesie? Bo wiem, że to są ludzie prawi. Owszem, może niezbyt biegli w przyciskaniu guzików na klawiaturze ale odróżniający swoje TAK od swojego NIE. Ja po prostu znając red. Wegnera, jego niemodne już niestety poczucie honoru , dumy i klasę zakładam jego dobrą wolę, może nieostrożne i spontaniczne ale dobre chęci. I tyle. I aż tyle. Obaj Panowie swoimi życiorysami udowodnili, że nie idą na kompromisy ze swoimi zasadami. Dlatego proszę nie stosować tutaj jakże dobrze znanej nam ”salonowej” pedagogiki wstydu i poniżania z ”powodów etycznych”. Na podstawie faktów, których byłem świadkiem, j a zakładam dobrą wolę red. Wegnera. P.red. Ławski, który na zebraniu siedział znacznie dalej niż ja od obu Panów ale jednak czujnie śledził ich sposób głosowania, zakłada złą wolę jednego i ponadto niesamodzielność w podejmowaniu decyzji drugiego. Jest to niesłuszne, obraźliwe i krzywdzące pomówienie, wprawdzie odrzucone od razu w reakcji przez samych zainteresowanych i Prowadzącego Zebranie ale jak widać w komentarzu p.red. Boguckiej czysto techniczne pomaganie to dla niej"wstyd”…
A teraz to drugie „słowo”: technika. Otóż, nie byłoby tej całej historii… gdyby głosowanie odbywało się w sposób tradycyjny przez podniesienie ręki lub przez podniesienie ręki i równoczesne naciśnięcie przycisków. Tradycyjne liczenie głosów trwa długo i elektronika jest chętnie na dużych zebraniach akceptowana i ja też jestem za. Niestety, sprawia czasem kłopoty niezbyt często głosującym. Mylenie się przy głosowaniu elektronicznym zdarza się nie tak rzadko, sam się pomyliłem na innym zebraniu. Wspomnę tu św. p. red. Jacka Maziarskiego, który zgłosił, trochę skonfundowany, na prowadzonym przeze mnie Walnym Zebraniu, prośbę a właściwie wniosek o reasumpcję głosowania bo się pomylił… Kilka osób przyznało, że one też i wniosek został przyjęty. Wszyscyśmy sobie nawzajem pomagali, objaśniali przy poznawaniu terminala do głosowania jak i czasem podczas głosowania .Na moim terminalu np. często dioda logowania świeciła się bez przerwy i pytałem czy jestem zalogowany czy nie skoro nie zgasła itd. I pytałem o to kolegę siedzącego obok mnie. Czy też to było niesamodzielne głosowanie? Tak, naciskałem sam ale gdybym nie mógł… Głosowanie elektroniczne ma wiele zalet ale stwarza wymagania: najpierw przećwiczenia, później cały czas - koncentracji i refleksu. Nie daje też możliwości skorygowania zauważonego błędu. Bywa, że terminale do głosowania się psują, baterie się wyczerpują, że jest problem z logowaniem. To może być stresujące dla niektórych delegatów, wręcz frustrujące i wtedy pomoc sąsiada jest wsparciem. Znowu zakładam, że pomoc techniczna- udzielona w dobrej wierze a nie odwrotnie. Nie byłoby tej całej historii… gdyby wszyscy na zebraniu doskonale się posługiwali doskonałym, nie psującym się i prostym w obsłudze sprzętem. No ale nie jest tak, nie wszyscy są w pełni sprawni np .manualnie, wzrokowo. Możemy sobie wyobrazić taką sytuację, że na zebraniu będą osoby, oczywiście sprawne umysłowo bo to jest warunek głosowania poza dyskusją, ale niezdolne w ogóle do naciśnięcia klawisza. I co wtedy, czy należy im pomóc czy ich wykluczyć z głosowania? Głosowanie w swej istocie sprowadza się do wyrażenia woli głosującego, nieważne w jaki sposób: czy przy pomocy kolorowych kulek, przez podniesienie ręki, głosem, na piśmie czy mrugniecie powiekami lub jeszcze inaczej jak dzisiaj. Uważam, że należy w takiej sytuacji niesprawnym fizycznie pomagać, to jest dla mnie oczywiste; jeśli trzeba to zrobić odpowiednie zapisy w regulaminie głosowania /choć niekoniecznie bo dobry obyczaj, uprzejmość i wzajemne zaufanie to normują/ .
P.Red. Ławski przyznał w komentarzu po zebraniu, że owszem, można pomagać ale neutralnie, bez podejrzenia o wpływanie na wynik. No dobrze, że można pomagać ale dlaczego od razu podejrzewać… Tak czy inaczej szkoda, że zauważywszy ten problem, zamiast poważnego zarzutu wobec red. Wegnera nie zgłosił wniosku o pomaganiu niesprawnym na zebraniu. Dobre intencje byłyby jednoznaczne a za pomoc wdzięczność.
W sumie niewinne zdarzenie rozdmuchane i rozdmuchiwane , niestety, kosztem porządnych ludzi, w których obronie tu występuję . Nie zawstydzam i nie pouczam, bo sam się czasem mylę nie tylko w przyciskaniu guzików, ale uważam, że tak łatwo i chętnie rzucający niesłuszne oskarżenia zawstydzający innych moralizatorzy powinni się sami zawstydzić i przeprosić.
Janusz Pichlak
13.11.2014r.

Dodaj komentarz:
Smuci mnie fakt nie przyjęcia uchwały w sprawie "odpolitycznienia" władz SDP (wiecie o co chodzi). Nie stało się tak dlatego, bo władze te musiały by się podać do dymisji (może nie w całości, ale jednak). Nie przyjęcie tej uchwały jakby jest przyznaniem się do swych sympatii i zgodził się z tym Zjazd. Pozostaje mi się do tego podporządkować (w końcu demokracja to demokracja) i ze smutkiem pogodzić. Mogę jeszcze odejść... Stefan Zubczewski