Akt o usługach cyfrowych (DSA – ang. Digital Services Act) to rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej, które wprowadza harmonizację świadczenia usług cyfrowych na całym rynku wewnętrznym Unii Europejskiej. Zaczęło obowiązywać 17 lutego 2024 r., ale niektóre państwa wciąż nie wdrożyły odpowiednich rozwiązań prawnych, aby umożliwić jego pełne zastosowanie.
Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad implementacją DSA w Polsce poprzez nowelizację Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2020 r. poz. 344), dzięki czemu zyska możliwość pozasądowego wydawania decyzji o usuwaniu treści z Internetu.
Zapisy w wyżej wymienionej ustawie budzą wątpliwości – nie tylko środowiska dziennikarskiego – co do przestrzegania wolności słowa. Zgodnie z projektem zmian w ustawie, Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) uprawniony będzie do natychmiastowego blokowania w Internecie treści, które uzna za naruszające, tj.:
- dobra osobiste po postępowaniu wszczętym na wniosek osoby, której dobro osobiste zostało naruszone (np. polityka czy celebryty),
- prawo własności intelektualnej, po wszczęciu postępowania podmiotu, którego prawo zostało naruszone lub policji.
Przyczyną blokady mogą być także treści, których rozpowszechnienie nosi znamiona czynu zabronionego albo pochwalające lub nawołujące do popełnienia takiego czynu po postępowaniu wszczętym na wniosek użytkownika, policji, prokuratury, bądź zaufanego podmiotu sygnalizującego.
Każda taka sprawa będzie rozpatrywana przez prezesa UKE w czasie postępowania nie dłuższego niż 21 dni, w którym nie będzie mógł uczestniczyć autor treści. Decyzje o zablokowaniu treści będą wykonywane natychmiastowo, bez zgody sądu. Dopiero od decyzji UKE będzie można odwołać się do sadu administracyjnego.
Ministerstwo Cyfryzacji tłumaczy proponowane zmiany ochroną praw jednostek oraz tym, iż w prawie polskim nie istnieją środki pozwalające na usuwanie treści z Internetu poza przepisami o prawie autorskim i osoby pokrzywdzone mogą jedynie liczyć na reakcję platform takich jak na przykład Facebook, który arbitralnie decyduje, co znika a co pozostaje w Internecie.
Proponowane zmiany w ustawie budzą także wątpliwości z uwagi na gwarancje niezależności Prezesa UKE, powoływanego przez Sejm zwykłą większością głosów na wniosek Prezesa Rady Ministrów, jak również ze względu na brak doświadczenia w rozstrzyganiu sporów w zakresie wolności słowa. Ryzyko nadużyć ze strony UKE może zaistnieć także w przypadku braku udziału autora tekstu w postępowaniu przed urzędem oraz ograniczonym postępowaniem dowodowym.
adw. Marek Czarnecki