Mylenie punktu procentowego z procentem jest powszechnym błędem popełnianym przez dziennikarzy, ekspertów i wszelkiej maści komentatorów wyborów oraz sondaży.

Nie wiem, czy to, co chcę napisać podlega przepisom o ciszy wyborczej, więc na wszelki wypadek piszę dzisiaj. Jako dziennikarz (tak brzmi nazwa mojego zawodu, to z płcią nie ma nic wspólnego) nie mogę ujawniać swoich preferencji, a tym bardziej  brać udziału w kampanii wyborczej. Jednak jako osoba zainteresowana życiem publicznym, mająca za sobą doświadczenie pracy w administracji państwowej, z zainteresowaniem słucham debat i  czytam komentarze wyników sondaży oraz samych wyborów.

Od lat kolejne pokolenia dziennikarzy, komentatorów i ekspertów, a niekiedy również kandydaci, popełniają ten sam błąd – mylą pojęcia procent i punkt procentowy. Dlatego w przededniu kolejnej fali sondaży, a potem rzeczywistych wyników przypominam, że punkt procentowy to najmniejsza różnica w wyniku. Zatem, jeżeli wyniki podajemy z dokładnością do jednej setnej, to ów punkt procentowy wynosi 0,01. Jeżeli wyniki podajemy z dokładnością do dziesiętnych, to punkt procentowy wynosi 0,1. Jeżeli podajemy wyniki w pełnych liczbach, to wtedy – i tylko wtedy – punkt procentowy równy jest 1 procentowi.

Sama tego nie wymyśliłam, nauczono mnie na wykładach ze statystyki. Studiowałam dawno to fakt. Dzisiaj słuchając i czytając mam wrażenie, że ten przedmiot z programu studiów już usunięto. Niesłusznie.

Dorota Bogucka