Politycy nie potrzebują już dziennikarzy – sami się obsłużą.


Mentzen wymyślił i zrealizował. Odpytał Nawrockiego, a potem Trzaskowskiego. Rola super redaktora bardzo mu się spodobała. I nam chyba też. Kandydaci na prezydenta Najjaśniejszej grzeczniejsi się stali. Podporządkowani narzuconym zasadom, a nawet jeden da podpis zobowiązujący pod ośmiopunktową litanią zredagowaną przez nową, wzrastającą na znaczeniu, rodowitą gwiazdą polityki. Niby przegrał rywalizację o prezydenturę, ale okazuje się, że teraz jest pan Mentzen w czołówce wyborów, mimo że niby trzeci. Widać że jest bardzo, bardzo zadowolony, bo faktycznie ważniejszy od obu kandydatów.


Mentzen uśmiechnięty na buzi, chociaż trochę nieduży, ponoć ekonomicznych spraw znawca. Mentzen aktywny, nawet potrafi jeździć na hulajnodze. Jest wśród obywateli i polityków – którzy tylko potrafią pyskować – gwiazdą. Biedni obywatele pracują i mają nadzieję. Każdy się zna na polityce i drepcze marszowo ochoczo. Mentzen to arbiter i spec. Wyskoczył trochę nagle, ale nie wiadomo jak długo. Teraz nabył ogromne doświadczenie jak postępować w cyrkach wyborczych, które nam się, jak się okazuje, bardzo spodobały.


Czy to rzeczywiście prawdziwa diagnoza? No, nie do końca. Po huraganie wszędobylskiej gadaniny wkrótce nastąpi przemęczenie słowotokiem i błogosławiona cisza. Moderatorzy polecą do ciepłych krajów, a ci co mają trochę pieniędzy wyjadą nad morze, biedniejsi na działki swoje lub znajomych. Trzeba będzie przetrwać upały. Nawrocki lub Trzaskowski będą trochę pracować, ale nie za dużo bo przecież trzeba się zrelaksować. Jeden z nich będzie puchł z dumy, a drugi będzie smutny. Pięć lat próby charakteru to dużo. Ciekawe jak naprawdę zachowa się wybraniec. Czy da sobie założyć na elokwentną buzię kaganiec, czy się znowu podporządkuje swojemu prezesowi, czy będzie się próbował usamodzielnić. Czy stanie się naprawdę prezydentem wszystkich obywateli? Może przynajmniej będzie próbował.


Obywatelu przyszły prezydencie. Przecież przez te nadchodzące pięć lat żaden uzurpator cię nie odwoła. A może i społeczeństwo doceni? Może cię polubi i te pięć lat będziesz się mógł wykazać. Jest taka szansa! Karolku, Rafałku – to przecież dla was wielka szansa. Po 1 czerwca już nie będziecie „od Kaczora”, albo „od rudego”. Teraz już wy naprawdę możecie być prawdziwym prezydentem. Ale czy tak się stanie?


Pan doktor Karol jest duży i silny. Nawet w mordę potrafi dać. Delikatny doktorek Rafałek jest sympatyczny i ładnie wygląda. Jego buźka jest miastowa i ma dobrze dobrane garnitury. Ale to sprawy zewnętrzne. Ciekawe co tam naprawdę jest w środku? Czy jest tam odwaga, pracowitość i konsekwencja w działaniu, czy jest mądrość i przewidywalność, ostrożność gdzie trzeba, a zdecydowanie gdy taki jest mus?


Przystojniaczek Bocheński, którego odwalił Kaczyński, powiedział: „Dobre wychowanie wcale nie oznacza mniejszej skuteczności”. Tyle, że w dzisiejszym chamsko-brutalnym świecie bezczelność jest skuteczniejsza i bezkarna. Śmieszne wytuptane procesy, produkowanie gazów benzynowych i ropnych to za mało. Jeśli do tego dodać powszechne zakłamanie i hipokryzję, zrozumiałe się staje dlaczego jest jak jest. I poza szumem propagandowym nic się nie zmienia.


Menzelowski pomysł na self servis obraża niemoc żurnalistów, ich służalczość jednostronną. Po co oni w ogóle?


Nasi zamrażani przez wieki w śniegach Syberii mordowani i wywożeni, potem służący w obcych armiach, gdzie walczyli brat przeciwko bratu przetrwali. A nawet od nowa kraj zbudowali dwa razy. Po bardzo krótkiej radości wolnością napadnięto nas z dwóch stron. Potem znowu bito i zamykano w obozach. Wreszcie wraz z rzekomą wolnością dostaliśmy satrapę jeszcze gorszego, który wymyślił ubeckie draństwo i skutecznie w Polsce postawił na czele wszelkich rządów i wybrańców w fałszowanych wyborach. Potem to już nie obywatele wybierali władzę. Władza wybierała co chciała i na Rakowieckiej sadzała, mordowała. I nikt naprawdę nam nie pomógł. Nasłano ze wschodu usłużnych i bezwzględnych. Pan Cyrankiewicz bał się tylko o siebie i dlatego zgodził się na męczeństwo Pileckiego, a potem na jego śmierć. Na schodach więziennych strzałem z pistoletu w głowę.


Polacy ciągle wierzyli. Był rok 1956, był Radom, wreszcie była Stocznia Gdańska. Ale doszła też do władzy elita, która oszukała robotników, obywateli. Ich przedstawiciele utrzymują się do dziś. I ciągle wracają jak bumerang bo tzw. polityk od polityki nie odejdzie, dopóki jeszcze nawet choćby ledwo dyszał.


Teraz już nie chodzi tylko o sprawy krajowe, chodzi o suwerenność. W trosce o nią jesteśmy skłóceni i to coraz bardziej. Puste gadanie o porozumieniu do niczego nie doprowadzi. Będziemy dalej się umacniać na swoich pozycjach. Nieważne kto zrobił dziurę w kadłubie, bo statek tonie. Szczury już nie uciekną. Zagryzą się. Kim będzie nowy prezydent? Wkrótce się dowiemy. Ale kim będzie naprawdę dowiemy się dopiero potem, gdy będzie podpisywał lub nie. Ten jegomość otrzyma ogromny kredyt zaufania. Niech będzie przede wszystkim mądry siłą charakteru, prawdziwą męskością, niech będzie wytrzymały, odważny i pracowity. Kampania wyborcza to był przedbieg zaledwie, taki trening na oczach wyczekującego społeczeństwa. W sumie cała ta kampania ożywiona i prowadzona w gruncie rzeczy dobrze, to preludium. Na końcu Sławomir Mentzen dobrze zadziałał. Oczywiście dobrze głównie dla siebie. Przyspieszył rozpoznanie kandydatów. Wreszcie mogli mówić, a nie odszczekiwać się. Brawo Panie Sławomirze. Ale to co Pan zyskał długo nie będzie tak ważne jak jest dziś. Pięć lat to szmat czasu. Przyjdą groźby, konflikty i chmury niebezpieczeństwa. Będą wkrótce wybory ważniejsze – parlamentarne. Nadzieja w społeczeństwie będzie nadal. Tak myślę. Ale nieważne by umierała ostatnia, ważne żeby nie była nadzieją głupich. Nawet te sprawy nie do przewidzenia trzeba usilnie rozpoznawać. Na razie mamy co mamy – niedzielne głosowanie 1 czerwca i na pewno licznie nań pójdziemy. Byle bez wrzasków i posądzania o oszustwa. Są wyznaczeni do pilnowania wyborów. Niech wypełnią zadanie, niech dobrze pilnują. Przestańmy się oskarżać i biadolić jacy to źli jesteśmy. Inni wcale nie są lepsi. Kłócą się i to jeszcze bardziej, a nawet biją i mordują. My z naszej ziemi nie odejdziemy. Wielu niestety wyjechało, ale zawsze mogą wrócić. Teraz podobno 14 procent Polaków (ale czy to rzeczywiście Polacy?) pluje na Polskę. Może zamiast straszyć, że wyjedziecie z kraju najpierw wyjedźcie na próbę. Posmakujcie jak tam dobrze. Tym, którzy są wykształceni będzie dobrze. Oni po prostu pobrali w Ojczyźnie naukę za darmo i teraz sprzedają się gdzieś daleko. Może jednak wielu wróci.


26.05.2025 Stefan Truszczyński