Pytanie zawarte w tytule właściwie pytaniem nie jest, jest stwierdzeniem. SDP od dawna już nie prowadzi działalności służącej jakkolwiek pojmowanemu dobru swoich członków. Choć nie, uczciwie należałoby powiedzieć, że działalność naszego stowarzyszenia kilkorgu jego członkom służy znakomicie, umożliwiając – wbrew statutowi – zarabianie pokaźnych pieniędzy. W pozostałej części działalność SDP ma służyć wspieraniu rozwijającego się biznesu Prezesa Krzysztofa Skowrońskiego. Żeby to było możliwe, trzeba łamać prawo, zasady etyki i lekceważyć sprzeciw nielicznych krytyków dostrzegających patologie w sposobie kierowania Stowarzyszeniem, w tym kilkorga członków Zarządu Głównego.
Sposób kierowania Stowarzyszeniem przypomina rodzinny biznes, w którym nie obowiązują zasady przewidziane dla takich organizacji w Ustawie o Stowarzyszeniach, nie obowiązują zapisy Statutu, regulaminów i – przede wszystkim – nie obowiązuje przejrzystość działania. Decyzje zapadają w wąskim gronie „członków rodziny”, czasami tylko formalnie potwierdzane są uchwałami Zarządu. Czasami, bo o większości działań Zarząd nie był informowany. O wielu Zarząd do dziś nic nie wie.
Kiedy w 2017 roku red. Zbigniew Rytel kandydował na funkcję Prezesa, podczas Zjazdu Wyborczego próbował podjąć dyskusję o widocznych już wtedy nieprawidłowościach. Bez skutku. Kiedy dwa lata później wchodził do Zarządu Głównego na miejsce zwolnione przez Marka Palczewskiego, zadeklarował, że jego najważniejszym celem będzie uchylenie szczelnie zamkniętych drzwi, za którymi zapadają decyzje i informowanie o tym, co się w Stowarzyszeniu dzieje, a o czym członkowie dowiedzieć się nie mieli. Dotrzymał słowa, bo od dwóch lat strona internetowa Oddziału Warszawskiego, którego Prezesem jest red. Zbigniew Rytel, zapełnia się informacjami, których gdzie indziej znaleźć nie można. Przypomnijmy tylko dwa ostatnie lata i tylko fakty:
- Przez wiele lat SDP prowadził spór sądowy ze spadkobiercą przedwojennych właścicieli gruntu, na którym w latach pięćdziesiątych została wybudowana obecna siedziba naszego Stowarzyszenia. Grunt ten mocą decyzji tzw. dekretu Bieruta został przejęty przez państwo i obecnie wraz z budynkiem jest własnością miasta stołecznego a my jego dzierżawcą. I jedyną przeszkodą przed oddaniem go – zgodnie z prawem czy wbrew niemu – zgłaszającym do niego roszczenia. A roszczenia do całej nieruchomości nabył jeden z warszawskich prawników – Michał Sobański – wraz z małżonką. Podczas jednego z posiedzeń Zarządu Prezes Skowroński poinformował, że od pp. Sobańskich otrzymał propozycję ugody polegającej na tym, że jeśli SDP odstąpi od walki o utrzymanie swojej siedziby, pp. Sobańscy gwarantują, że w zamian za opłaty, które teraz płacimy miastu, nie wyrzucą nas z siedziby na Foksal przez pięć lat. Próbował przekonać członków ZG, że to bardzo dobra propozycja i Zarząd powinien ją przyjąć. Wywołało to szok nawet wśród najbliższych akolitów Prezesa i sprzeciw całego Zarządu. Nikt nie potrafił dostrzec, jaki interes miałoby Stowarzyszenie „oddając” dom na Foksal. Łatwo za to było dostrzec interes pp. Sobańskich – wartość nieruchomości to kilkadziesiąt milionów złotych. Ale Prezes powinien bronić interesu Stowarzyszenia, a nie naszego przeciwnika procesowego. Kilka dni później, podczas spotkania z prawnikami reprezentującymi SDP w sporze w pp. Sobańskimi Prezes Skowroński przyznał, że to on pierwszy podjął z nimi rozmowy o wycofaniu się SDP z walki o utrzymanie swojej siedziby, a propozycja ugody była konsekwencją tych rozmów. Mimo sprzeciwu Zarządu, Prezes Skowroński podjął jeszcze próbę przekonania Komisji Rewizyjnej do pomysłu „oddania” domu na Foksal pp. Sobańskim. Aktualnie p. Sobański przebywa w areszcie w związku z podejrzeniami popełnienia przestępstw w procesach przejmowania nieruchomości w Warszawie.
- Sposób podejmowania decyzji to ważny element patologii, jaka zagnieździła się w naszym Stowarzyszeniu. Kieruje nim kolektywnie Zarząd Główny. Ale Zarząd o wielu sprawach (żeby nie powiedzieć: o większości) nie wie. A nawet, kiedy wie i podejmuje decyzję, ta jest zmieniana jednoosobowo. Tak było z wyborem laureata Lauru Dziennikarskiego, czyli corocznej nagrody SDP za całokształt działalności, za rok 2020. Ze zgłoszonych kandydatów Zarząd wybrał Romualda Karasia, którego najbliższym konkurentem był współpracownik Radia Wnet. Zarząd wybrał niewłaściwego kandydata, więc Lauru Dziennikarskiego za rok 2020 po prostu nie wręczono.
- Jednoosobowo, nawet bez poinformowania Zarządu, podjęta została przez Prezesa Skowrońskiego decyzja o zwolnieniu jednego z dzierżawców lokali w siedzibie SDP – firmy Prominentis z opłaty czynszowej. Po proteście byłego Sekretarza Generalnego – Stefana Truszczyńskiego i po domaganiu się przez red. Zbigniewa Rytela wskazania podstawy prawnej takiej decyzji, usłyszeli rozbrajającą odpowiedź, że z powodu pandemii najemca nie zarabia. Ostatecznie właściciel restauracji Villa Foksal został zwolniony z opłat za rok 2020 w wysokości ok. 200 tysięcy złotych. Kosztowny prezent, jeśli zważyć, że SDP z powodu pandemii COVID-19 nie miało możliwości zarabiania na organizowaniu imprez w Centrum Prasowym Foksal i z działalności Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu.
- W trakcie konfliktu spowodowanego zmniejszaniem wymiaru etatów i obniżeniem płac pracowników Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu, Prezes ograniczył władzę wieloletniego dyrektora DPT, p. Andrzeja Kociuby. Prowadzone przez Prezesa i Wiceprezes Jolantę Hajdasz negocjacje doprowadziły do zwolnień tuż przed tym, kiedy skończyły się ograniczenia i DPT mógł znowu działać w pełnym wymiarze.
- Zarząd SDP stracił nadzór nad nieruchomością w Wildze. Członek Zarządu Stefan Truszczyński przyłapał osobę, która w porozumieniu z administratorem Wilgi wycinała drzewa i wywoziła drewno z terenu posiadłości SDP. Prezes Skowroński ani administrator nie potrafili powiedzieć, jak do tego doszło. Sprawa trafiła do prokuratury.
- W bardzo trudnym okresie pandemii Komisja Interwencyjna, najprawdopodobniej na skutek prośby Prezesa Skowrońskiego, wstrzymywała pomoc dla członków SDP. Przez wiele miesięcy nawet kwoty przyznane przez Komisję nie docierały do potrzebujących. Prezes Oddziału Warszawskiego SDP Zbigniew Rytel i red. Stefan Kudełka z Komisji Interwencyjnej Interweniowali w kilkunastu sprawach i po kolejnych miesiącach udało się pomóc naszym koleżankom i kolegom. Niestety Komisja w dalszym ciągu nie działa dobrze.
- Wiosną 2021 r. o SDP zrobiło się głośno za sprawą przyjęcia Jacka Międlara. Prezes Skowroński najpierw twierdził, że legitymacji Międlara nie podpisał, potem – kiedy ten podpis został sfotografowany i pokazany – że zrobił to nieświadomie, wreszcie doprowadził do anulowania decyzji Oddziału Dolnośląskiego.
- Prezes Skowroński bez zgody Zarządu zmienił strukturę biura Zarządu i zatrudnił wicedyrektora. Przyznał tej osobie – również bez konsultacji z Zarządem – wynagrodzenie prawie dwukrotnie wyższe niż miała poprzednia dyrektor biura.
- W obecnej kadencji Zarząd nie miał już szansy zdecydować o warunkach umowy z firmą zarządzającą Centrum Prasowym Foksal. Sekretarz Generalna SDP zgromadziła dowody na to, że firma STAO nie przekazuje części zysków z wynajmu lokali i organizacji wydarzeń do kasy SDP.
- Prezes Skowroński jest jednoosobowym Zarządem Fundacji Solidarności Dziennikarskiej. Przypomnę w tym miejscu, w 2011 r. Zjazd Delegatów zdecydował, że powinien powstać Dom Dziennikarza Seniora. Cztery lata później Delegaci doprecyzowali w uchwale, że przedsięwzięcie powinno zostać sfinansowane z pieniędzy zebranych przez Fundację Solidarności Dziennikarskiej. Fundacja powstała, działa, ale na cel statutowy nie przeznaczyła ani jednego złotego. Z Fundacji finansowana jest szczątkowa pomoc dla dziennikarzy, a pokaźniejsze sumy trafiają do redakcji, w tym Radia Wnet.
Jak wynika z powyższych przykładów pełnia władzy jest prezesowi Skowrońskiemu potrzebna także do tego, żeby rozdzielać profity. Po bliższym przyjrzeniu się działalności SDP w ostatniej kadencji, wyraźnie widać, że skupiała się ona głównie na realizowaniu projektów finansowanych ze źródeł zewnętrznych – grantów i dotacji. Z niektórych – np. remontu siedziby – korzystała cała organizacja, ale znacznie większe korzyści odnosili ich uczestnicy. I tu znowu tylko kilka przykładów:
- Wiceprezes SDP, jednocześnie dyrektor jednej z agend Stowarzyszenia, związana także z Radiem i wydawnictwem Wnet uzyskała z tytułu pracy i udziału w projektach ok. 300 tys. zł. Otrzymuje na przykład ok. 2000 zł zwrotu kosztów podróży miesięcznie.
- Prezes za koordynację jednego z projektów otrzymał ok. 90 tys. zł.
- Uczestnik projektu, członek władz otrzymał prawie 40 tys. zł.
- Inny uczestnik projektu, zatrudniony w SDP za dwa teksty w jednym projekcie dostał kilkanaście tysięcy złotych honorarium.
- W projektach, jako pośrednik w zakupach sprzętu, uczestniczy również informatyk SDP, pracujący także dla Radia Wnet.
W wielu sprawach, które powyżej zasygnalizowałam, red. Zbigniew Rytel – czasem wspólnie z innymi członkami Zarządu – składał wnioski o kontrole do Komisji Rewizyjnej. Komisja dysponuje już niezbędną wiedzą i mam nadzieję, że wyciągnie wnioski.
Ale to nie wystarczy. Żeby nasza organizacja znowu służyła Stowarzyszonym i całemu środowisku dziennikarskiemu musimy zmienić władze!
Dorota Bogucka