Członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, którzy składają wnioski o pomoc socjalną, czekają wiele miesięcy na rozpatrzenie prośby. Pomoc jest wstrzymywana z dziwnych powodów. Nie wszystkim udało się dożyć tego, żeby ktoś zajął się ich sprawą. Czy winne są procedury, czy może jednak ludzie?
Tym, którym tytuł tekstu może się wydawać abstrakcyjny i nie pasujący do tematu, spieszę wyjaśnić. To nawiązanie do wystąpienia Pana Prezesa Krzysztofa Skowrońskiego podczas spotkania zorganizowanego przez Oddział Warszawski SDP z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy. Był kwiecień 2019 r. i w Paryżu płonęła słynna katedra, a w Warszawie prezes SDP o tym opowiedział. To było nawet wzruszające i każdy, kto tam kiedyś był, albo przynajmniej czytał coś na ten temat z przerażeniem patrzył na obraz zniszczenia. Wystąpienie prezesa Skowrońskiego przypomniało mi się teraz dlatego, że od kilku lat mam wrażenie, że z wysokości swojego stanowiska, Pan Prezes widzi wprawdzie daleko, ale to, co tuż pod bokiem, jakoś mu umyka.
Nasze Stowarzyszenie zabiera głos w sprawie prześladowanych dziennikarzy na całym świecie. I to dobrze, ale to, że naszym koleżankom i kolegom dzieje się źle, też trzeba zauważać. Tymczasem od wielu miesięcy pomoc socjalna w SDP wyraźnie kuleje.
Nie zwalajmy na Covid
Warunki tylko warunkami, śpiewaliśmy kiedyś jako harcerze, no właśnie pandemia, a ściślej związane z nią ograniczenia, dotykają wszystkich, ale tylko niektórzy potrafią działać ponad nimi. Dlatego zarówno zamykanie i otwieranie na przemian biur SDP, obawy osób spoza Warszawy i niechęć do przyjazdów, co skutkuje tym, że niektóre organy Stowarzyszenia nie działają w ogóle, wreszcie elektroniczny obieg dokumentów, nie mogą usprawiedliwiać opieszałości w udzielaniu pomocy.
Członkowie SDP bardzo sobie cenią ten wyraz środowiskowej solidarności i chętnie z niej korzystają. Najczęściej sięgają po bezzwrotne zapomogi z Funduszu Interwencyjnego. Pomimo kilkumiesięcznych opóźnień jeszcze z 2019 r., w 2020 r. wnioski wciąż napływały. Prezesi oddziałów je rekomendowali i przekazywali dalej, jak zwykle. Mijały miesiące i nic się nie działo.
Jedna z naszych koleżanek, do końca aktywna w SDP, ś.p. Wanda Konarzewska pomocy nie doczekała, bo zmarła zanim Komisja Interwencyjna zdążyła się w jej sprawie zebrać.
Przy okazji wyszły również na jaw niezrozumiałe praktyki polegające na tym, że przyznana już przez Komisję Interwencyjną pomoc, była wstrzymywana przez Zarząd Główny. Zainteresowany od 2018 r. nie otrzymał żadnej oficjalnej informacji. Ponieważ to członek OW SDP, więc zaczęliśmy z prezesem Zbigniewem Rytelem dociekać, co też się stało. I dowiedzieliśmy się, że ktoś uznał, że pomoc socjalna temu konkretnemu redaktorowi się nie należy, bo się kiedyś niegrzecznie zachował podczas jakiegoś spotkania. Zwróciliśmy uwagę, że nawet jeśli tak było, to żaden przepis nie łączy pomocy socjalnej z grzecznym lub niegrzecznym zachowaniem. Po kilku miesiącach nasza argumentacja trafiła do przekonania osobom decydującym i przynajmniej tę jedną sprawę udało się załatwić.
Kilka kolejnych spraw stara się przyspieszyć członek Komisji Interwencyjnej, red. Stefan Kudełka, który zabiega o dostęp do dokumentów, czyta je uważnie i próbuje pokonać inercję oficjalnych struktur.
Niestety większość wnioskodawców wciąż czeka. Są wśród nich osoby starsze, schorowane, znajdujące się w bardzo złej sytuacji ekonomicznej. Dla nich pomoc nawet w minimalnej wysokości ma ogromne znaczenie. Dzwonią, pytają, proszą przynajmniej o informację, co się dzieje z ich wnioskiem. Czują z całą pewnością dyskomfort, bo przecież przez lata wpłacały składkę, czynnie na rzecz SDP pracowały. Bez nich nie byłoby naszej organizacji.
Przepływ w jedną stronę
Niestety kolejną słabością naszych struktur w tej sytuacji okazał się przepływ informacji. Wnioskodawców nikt nie informował, że czasowo pomoc wstrzymano, podobno z powodu braku środków.
Będąc w codziennym kontakcie z osobami, które czekają na pieniądze, wiem, że ta pomoc jest im naprawdę potrzebna. Dlatego wciąż mam nadzieję, że szybko pokonamy trudności komunikacyjne i organizacyjne w sprawie pomocy. Zwłaszcza, że o ile uszkodzoną pożarem katedrę Notre Dame udaje się naprawić, to nadszarpnięte zaufanie i zniszczoną wspólnotę w Stowarzyszeniu odbudować będzie znacznie trudniej.
Dorota Bogucka