Po raz dziesiąty, członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, historycy Instytutu Pamięci Narodowej, przy udziale bibliotekarzy, zadbali o groby przedwojennych dziennikarzy, literatów i wydawców pochowanych na cmentarzach za wschodnią granicą kraju. Wyjazd relacjonuje Andrzej Klimczak.
Inicjatywa poszukiwań grobów dziennikarzy powstała przed dziesięciu laty. Zaczęli ją realizować dziennikarze Polskiego Radia Rzeszów – Jolanta Gajda- Danak oraz Jacek Borzęcki. – Jeździliśmy na początku prywatnym samochodem w kilka zaledwie osób – wspomina Jolanta Gajda-Danak. – Z upływem lat dołączało do nas coraz więcej chętnych do pomocy, dziennikarze z SDP, ci jeszcze nie zorganizowani oraz historycy IPN i przedstawiciele Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Akcja poszukiwania grobów przedwojennych dziennikarzy zatacza coraz szersze kręgi. Przed dziesięciu laty obiektem poszukiwań był tylko cmentarz łyczakowski. Osiem lat temu do poszukiwań dołączył oddział rzeszowski Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przy wsparciu Zarządu Głównego SDP. Od tego czasu poszukiwania objęły również cmentarz janowski największy we Lwowie. Oraz cmentarz w położonych nieopodal Lwowa Winnikach. Tylko na trzech cmentarzach odnaleziono już ponad siedemdziesiąt grobów naszych przedwojennych kolegów.
Przy okazji dokonywane są dodatkowe „pozadziennikarskie” odkrycia, tak jak w przypadku odnalezienia zapomnianego i uszkodzonego pomnika Orląt Lwowskich w Winnikach, czy grobu przedwojennego policjanta Alfreda Kojata. Zginął on z rąk zamachowców należących najprawdopodobniej do tej samej grupy terrorystycznej, która była odpowiedzialna za śmierć ministra Bronisława Pierackiego w 1934 roku, wielkiego orędownika pojednania polsko-ukraińskiego. Co ciekawe minister Pieracki został zastrzelony przez ukraińskiego zamachowca Hrihorija Maciejko, w Klubie Towarzyskim przy ulicy Foksal 3 w Warszawie, w którym przed wojną często spotykali się politycy i wojskowi, a dziś w tym miejscu mieści się siedziba SDP.
Dzięki materiałom prasowym jakie ukazały się po ubiegłorocznej akcji SDP, do Winnik dotarli policjanci, którzy odnowili grób swojego przedwojennego kolegi. To kolejny sukces naszych wypraw, podczas których apelujemy do rodaków, aby zajęli się grobami swoich branżowych, przedwojennych kolegów. To tylko część sukcesów jakie są udziałem uczestników corocznej akcji poszukiwania przedwojennych grobów dziennikarskich.
Oprócz inwentaryzowania grobów, dbania o przywrócenie im dawnej świetności, akcja dziennikarzy, historyków IPN i bibliotekarzy pozwala uchronić groby, o których często nikt już nie pamięta, przed zniszczeniem, a ludzi ważnych dla światowej kultury i nauki przed zapomnieniem. Tegoroczny, jubileuszowy – dziesiąty już wyjazd zorganizowany przez oddziały rzeszowskie SDP i IPN – rozpoczęliśmy na cmentarzu łyczakowskim od zapalenia zniczy na grobie ukraińskiego dziennikarza Oleksandra Krywenki, byłego redaktora naczelnego współczesnego pisma Polityka i Kultura wydawanego krótko po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku.
Jak co roku grupa wolontariuszy ruszyła, aby prowadzić prace porządkowe na łyczakowskiej nekropolii. I jak co roku znaleziono kolejny, nieznany nam dotychczas grób dziennikarza. Rankiem, następnego dnia ruszyliśmy do Kołomyi, gdzie zachował się w dość dobrym stanie polski, przedwojenny cmentarz. Chociaż słowo „dość dobrym” jest nie do końca na miejscu, bowiem w wielu otwartych komorach grobowych piętrzą się worki ze śmieciami. Wiele pomników jest mocno uszkodzonych, a upamiętnienia legionistów II Żelaznej Kompanii Gen Hallera, zamienione – nie wiedzieć dlaczego – na upamiętnienia Strzelców Siczowych. Ale i tutaj w miarę naszych możliwości prowadzone były prace porządkowe.
Po drodze do Kołomyi zatrzymaliśmy się w Winnikach, przyjęci gościnnie przez proboszcza ks. Leona Salomona, który oprowadził nas po miejscowym cmentarzu i pokazał pomnik Jana Pawła II, którego odsłonięcia miał dokonać nazajutrz Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, Metropolita Lwowski. Następnego dnia, po raz pierwszy, weszliśmy na mocno zarośnięty cmentarz w Bohorodczanach, niegdyś powiatowym miasteczku oddalonym o 20 kilometrów od Stanisławowa. Kilka uporządkowanych grobów – w tym legionowy – to zasługa proboszcza ze Stanisławowa, który z przyjaciółmi z Polski tydzień wcześniej porządkował zapomniane mogiły. W dniu powrotu do Polski, przed południem, zapaliliśmy znicze w centralnym parku Stanisławowa (Iwanofrankiwska), gdzie do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia istniał polski cmentarz. Za czasów Związku Radzieckiego, Sowieci spychaczami usunęli wszelkie pomniki nagrobne, pozostawiając jedynie kilka, stanowiących dzisiaj elementy architektury parkowej. Nadal jednak w tym miejscu spoczywają nasi rodacy, których w większości nie ekshumowano. Ci, którzy uczestniczyli w naszej wyprawie po raz pierwszy zastanawiali się, dlaczego dla Sowietów tak ważnym zadaniem było niszczenie polskich grobów. To była nieudolna próba wymazania z historii Europy naszego narodu. Dzisiaj stare cmentarze nadal niszczeją, a zabytkowe groby, często zwieńczone wspaniałymi pomnikami – dziełami sztuki są dewastowane. To dziwi, jeśli wziąć po uwagę, że dzieje się to w kraju aspirującym do wspólnoty europejskiej, w kraju, który chce zerwać z obyczajami wprowadzanymi niegdyś siłą przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. W kraju, w którym szacunek dla zmarłych był zawsze wielki.
Andrzej Klimczak