Znany brytyjski historyk Ian Kershaw w książce ,,Osobowość i władza. Twórcy i niszczyciele Europy XX wieku”, ocenia przywódców przez pryzmat tego jak dochodzili do władzy, jak ją sprawowali, jakim ulegali ograniczeniom oraz co wydaje się najważniejsze – jaki pozostawili dorobek.

Niewątpliwie w ich karierach odegrał rolę także przypadek. Tym, którzy nie wierzą w przypadek, pozostanie odpowiedź na pytanie, na ile to same dzieje pomogły im w odegraniu tak wyjątkowej roli przywódcy. Skłaniam się ku poglądowi, że w rozwoju wypadków i sytuacji politycznych jest o wiele więcej logiki, niż się to przy powierzchownym patrzeniu może wydawać. Za często przypisujemy przypadkowi to co jest nieuniknionym skutkiem przyczyn, których nie umieliśmy dostrzec. Dlatego też pisząc o przywództwie nie warto zajmować się politykami współczesnymi; to zadanie zostawmy historykom.             Zapewne nie dla wszystkich, ale myślę że dla wielu przykładem autentycznego przywódcy jest niewątpliwie Roman Dmowski i Józef Piłsudski. Obaj należący do pokolenia ,,niepokornych”, zaliczani są do najwybitniejszych polityków polskich XX stulecia. Jeden i drugi ma swoich fanatycznych wręcz zwolenników jak i zagorzałych przeciwników, ale nikt nie odmawia im zasług w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Różniło ich więcej niż łączyło i w tym przejawiała się ich siła jak i słabość.                                                    

Dmowski urodził się w biednej i wielodzietnej rodzinie, która się wzbogaciła na skutek wzrostu cen ziemi w okolicach Warszawy. Piłsudski wprost przeciwnie – jego matka wniosła w posagu 12 tys. ha i kilkaset tysięcy rubli, co stanowiło wcale pokaźną fortunę. Niestety ojciec na skutek błędnych decyzji doprowadził majątek do całkowitej ruiny.                     

Obaj zamierzali studiować prawo, jednak Dmowski uszanował opinię ojca, który prawników uważał za krętaczy i nie chciał żeby mu się syn zdemoralizował, dlatego też ukończył studia na wydziale Fizyczno – Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego, a ukoronowaniem kariery naukowej był doktorat honoris causa Uniwersytetu Cambridge.                                 

W przypadku Piłsudskiego rozpoczęte studia medyczne zostały brutalnie przerwane osadzeniem w petersburskiej twierdzy i późniejszym zesłaniem, a ambitny plan ukończenia studiów prawniczych systemem eksternistycznym także się nie powiódł.                    

Dmowski głównego wroga upatrywał w Rzeszy Niemieckiej, dla Piłsudskiego wrogiem numer jeden była carska Rosja. Dmowski działalność polityczną prowadził w sposób jawny, wiele lat zasiadając w rosyjskiej Dumie, ale przede wszystkim na salonach dyplomatycznych Europy i USA. Piłsudski wybrał działalność konspiracyjną, czasami nawet terrorystyczną, sprowadzającą się do napadów na banki i placówki pocztowe, eufemistycznie nazywaną ,,ekspropriacją”. Dmowski to główny ideolog polskiego nacjonalizmu i przywódca Narodowej Demokracji, Piłsudski wprost przeciwnie  – zauroczony socjalizmem, przewodniczył Polskiej Partii Socjalistycznej.                                                                                                                         

Za swoją działalność zapłacili wysoką cenę: Piłsudski zesłaniem na pięć lat na Syberię, Dmowski zakazem pobytu na obszarze całego zaboru rosyjskiego, także przez okres pięciu lat. Obaj wiele miesięcy spędzili w kazamatach Cytadeli warszawskiej. Zamknięcie i przymusowa bezczynność z pewnością stanowiła wstrząs dla ludzi młodych i bardzo aktywnych. Jednakże represje w ich przypadku, o ile nie łamały człowieka, aktywizowały pokłady aktywności życiowej i ułatwiały podjęcie decyzji poświęcenia się działalności politycznej.                                                                                                                             

Nawet w życiu prywatnym wszystko ich różniło. Piłsudski był dwukrotnie żonaty, Dmowski do końca życia pozostał kawalerem. Obaj rywalizowali o rękę Marii Juszkiewiczowej, mającej przydomek ,,Piękna Pani”. Nawet konieczność zmiany wyznania na ewangelicko-augsburskie nie stanowiła dla Piłsudskiego przeszkody w pokonaniu rywala, czego odtrącony Dmowski nigdy mu nie wybaczył, a co miało zaważyć na ich politycznych stosunkach.                        

Według Krzysztofa Kawalca autora opracowania o Romanie Dmowskim, jego autorytet był budowany na ogromnej wiedzy, znajomości świata, umiejętności posługiwania się siedmioma językami obcymi. Do historii przejdzie jego słynne pięciogodzinne przemówienie w Wersalu 29 stycznia 1919 r., podczas którego posługując się na przemian dwoma językami -angielskim i francuskim, przekonał przedstawicieli wielkich mocarstw do prawa Polski do niepodległości w bezpiecznych granicach. Razem z Ignacem Paderewskim i Józefem Hallerem był twórcą ,,Błękitnej Armii”, najliczniejszej polskiej formacji zbrojnej liczącej w 1919 r. siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy, która odegrała znaczącą rolę w odrodzonej Polsce i przeszła do legendy.                                                                                                     

Dmowski był zdolny dostrzec różne strony każdej kwestii, nie dostrzegane w danej chwili przez innych. Potrafił wyrażać się w sposób jasny i sugestywny, a przy tym językiem precyzyjnym, czego nie można powiedzieć o Piłsudskim. Imponował nie tylko zwolennikom, ale także umiał rozmawiać z przeciwnikami. Potrafił przekonać rozumowaniem i dowcipem. Niestety dowcip ten nieraz zrażał ludzi do niego. Wytrawny organizator, po którym nigdy nie było znać najmniejszego zniechęcenia wobec napotykanych trudności.                        

Piłsudski był zdania, że dla Polski można coś zrobić, ale z Polakami nigdy. Dmowski, wprost przeciwnie – uważał, że trzeba mieć tylko mocną wiarę w swój cel i prowadzącą do niego drogę. Trzeba rozumieć swoje społeczeństwo, jego duszę, znać jego instynkty, z których najważniejszy jest instynkt samozachowawczy narodu.                                                 

Piłsudski często przypisywał wyłącznie sobie wszelkie zwycięstwa, czego najlepszym przykładem jest ,,Cud nad Wisłą”, największe polskie zwycięstwo porównywalne jedynie z ,,Odsieczą pod Wiedniem”, i to właśnie Piłsudski przeszedł do historii jako główny autor zwycięstwa, a nie generałowie Tadeusz Rozwadowski, Józef Haller, czy Władysław Sikorski.     Dmowski z kolei uważał, że wódz, który zwycięstwa przypisuje wyłącznie sobie, a na innych zwala klęski, jest człowiekiem moralnie niedojrzałym
i nieuczciwym.                             

Doskonale czuł się na międzynarodowych salonach, był urodzonym dyplomatą. Wprawdzie krótko, ale w niepodległej Polsce pełnił funkcję Ministra Spraw Zagranicznych. Opanowany w każdych okolicznościach, w przeciwieństwie do Piłsudskiego nie używający przekleństw będących według niego oznaką słabości i braku pewności siebie.          

                             Andrzej Garlicki w książce o Piłsudskim pisze, iż autorytet dawała mu przeszłość zesłańca syberyjskiego oraz otaczająca go mgiełka legendy czynnej walki z zaborcą. Działały też cechy osobiste Piłsudskiego: umiejętność zachowania dystansu, zdolność narzucania własnych koncepcji, a przy tym enigmatyczność sformułowań, która powodowała, że wówczas nawet, gdy przewidywania jego nie sprawdzały się, pozostawało przekonanie, że jednak miał rację. Potęgował to pragmatyzm Piłsudskiego, dzięki któremu potrafił bardzo szybko i bez większych oporów dostosować się do zmienionych warunków.                           

Atutem Piłsudskiego była także niespożyta energia, dla którego żywiołem była walka oraz umiejętność bezpośredniego oddziaływania na ludzi. Biła od niego siła i zdecydowanie. Chciałoby się powiedzieć: ,,Ten człowiek wie, czego chce i dokąd idzie!” Pomimo kilku załamań nerwowych zawsze wierzył niezachwianie w skuteczność własnych wysiłków i umiał wątpiących w tej wierze utwierdzić. Piłsudski potrafił – a jest to umiejętność nader rzadka – przekuwać swe porażki w sukcesy. Napisał kiedyś: ,,Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska”. Był apodyktyczny, co jednakże harmonizowało z jego osobowością.                                                                                                                              

Co ich w takim razie łączyło? Rzecz najważniejsza – nieustanne dążenie do odzyskania przez Polskę niepodległości pomimo, że ich koncepcje całkowicie się różniły i to, że obaj potrafili pójść pod prąd oczekiwań większości społeczeństwa                                                         

Dmowski stawiając na działalność dyplomatyczną był przekonany, że jedynie wojna trzech polskich zaborców może doprowadzić do odzyskania przez Polskę niepodległości. Piłsudski stawiał na walkę zbrojną z Rosją, wierząc w czyn militarny i szukając sprzymierzeńców w Wiedniu i Berlinie.

Zarówno dla Piłsudskiego jak i dla Dmowskiego polityka była nie tylko sztukę myślenia, ale i działania. Uważali, że trzeba nie tylko mieć dobry pomysł czy też ideę, ale umieć ją jeszcze zrealizować. Byli zdania, że tylko ten może w polityce coś zrobić, kto nie boi się zwalczać przeszkód stojących mu na drodze, a smutna i godna politowania jest rola tych, którzy mówią: ,,chciałem dobrze, ale mi nie pozwolili”. Obu przywódców cechowała zdolność do zasadniczej rewizji poglądów znamionująca wielkiego polityka. Posiadali nie tylko chłodny, otwarty na rzeczywistość umysł, zdolność wcielania w życie swoich celów, ale i umiejętność zrewidowania swoich poglądów w reakcji na zmiany społeczne, polityczne czy ekonomiczne.                              

Aby utrzymać wokół siebie zespól ludzi, posiadali umiejętność zachowania dystansu i tworzenia autorytetu będącego jednym z ważniejszych spoiw grupowego działania.        

Czy we współczesnej Polsce Dmowski i Piłsudski mieliby szanse stać się przywódcami na miarę mężów stanu? Mam poważne wątpliwości. Dmowski skończyłby prawdopodobnie w więzieniu, a w najlepszym wypadku zostałby pozbawiony prawa kandydowania do Sejmu czy Senatu, z uwagi na głoszone poglądy sprzeczne z panującą i wszechobecną obecnie tak zwaną ,,poprawnością polityczną”. Piłsudskiemu drogę do kariery politycznej skutecznie zablokowałby Instytut Pamięci Narodowej, uznając go współpracownikiem wywiadu japońskiego, a co gorsza także  austriackiego i niemieckiego. Cóż, takie czasy.

                                                                                               adw. Marek Czarnecki