Mowa obrończa w sprawie obwinionych lekarzy wygłoszona 27 czerwca 2025 r. w Okręgowym Sądzie Lekarskim w Poznaniu
1. My, obrońcy obwinionych, stoimy dzisiaj przed trudnym zadaniem z dwóch powodów: po pierwsze Konstytucja RP w art. 45 ust.1 gwarantuje każdemu prawo do rozpatrzenia sprawy przez właściwy sąd, a to oznacza, że w sprawach dotyczących prawa wyrażania swoich poglądów właściwym sądem jest sąd powszechny (konkretnie sąd cywilny), a nie sąd lekarski, który zgodnie z art. 53 Ustawy o Izbach Lekarskich osądza sprawy dotyczące naruszenia zasad etyki lekarskiej oraz przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza.
W ten sposób ustawodawca określił właściwość rzeczową, czyli zakres kompetencji sądów lekarskich.
Używając terminologii lekarskiej – jeśli mamy kłopoty ze wzrokiem, to udajemy się do okulisty, a nie chirurga ortopedy.
Naruszenie przez sąd właściwości rzeczowej stanowi zgodnie z art. 439 par. 1 pkt 3k.p.k. bezwzględną przesłankę uchylenia wyroku przez sąd odwoławczy, niezależnie od tego czy strona podniosła zarzut i czy uchybienie miało wpływ na treść wyroku.
Tymczasem przedmiotem dzisiejszej rozprawy nie jest naruszenie zasad etyki lekarskiej, tylko prawo zagwarantowane w art. 54 Konstytucji RP t. j. prawo do wyrażania swoich poglądów oraz do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, a także zasada wyrażona w art. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej zgodnie z którą ,,Największym nakazem etycznym dla lekarza jest dobro chorego, a mechanizmy rynkowe, naciski społeczne, wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady”.
Także w art.10 ust 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z dnia 4 listopada 1050 r., wolność wypowiedzi gwarantuje się każdemu, również przedstawicielom nauki i zawodów medycznych.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w jednej ze spraw stwierdził, że Polska rażąco ogranicza wolność wypowiedzi niektórym grupom zawodowym, jak np. lekarzom – wyrok ETPCz z dnia 18 października 2011 r. W wyroku tym wskazano, że ,,rygorystyczne interpretacja prawa krajowego przez sądy dyscyplinarne pociągając za sobą zakaz wyrażania wszelkich krytycznych opinii w ramach wykonywania zawodu lekarza, nie jest zgodna z prawem do wolności wyrażania opinii na podstawie art. 10 Konwencji.”
Sygnatariusze Listu otwartego do Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Zdrowia w żaden sposób nie naruszyli przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej. Jako lekarze, ale przede wszystkim obywatele, mieli pełne prawo, ale także obowiązek zabrać glos w każdej dziedzinie życia społecznego, mówiąc prawdę w oparciu o aktualna wiedzę medyczną, doświadczenie zawodowe, z poszanowaniem istniejącego prawa.
W aktach niniejszej sprawy jest opinia prawna dotycząca szczepień przeciw COVID-19 w ramach Narodowego Programu Szczepień ogłoszonego przez Radę Ministrów, z której jednoznacznie wynika, że:
– Szczepienia przeciw COVID-19 w ramach Narodowego Programu Szczepień w świetle obowiązującego prawa, są eksperymentem medycznym na ludziach.
– Do szczepień przeciw COVID-19 wykorzystywane są wyłącznie szczepionki, które zostały jedynie warunkowo i tymczasowo (na 1 rok) dopuszczone do obrotu przez Komisję Europejską. Szczepionki te w dalszym ciągu pozostają w fazie badań klinicznych w celu ustalenia ich skuteczności i bezpieczeństwa, także w zakresie poważnych skutków ubocznych mogących wystąpić w przyszłości za kilka lat lub w następnych pokoleniach.
– Na czas opracowania szczepionek przeciw COVID-19 oraz na czas szczepienia Parlament Europejski i Rada UE zawiesiły szereg przepisów regulujących badanie, stosowanie i wprowadzenie do organizmu ludzkiego organizmów genetycznie zmodyfikowanych GMO. W związku z tym możliwe stało się wprowadzenie do obrotu i zastosowanie na masową skalę u ludzi szczepionek zawierających organizmy zmodyfikowane genetycznie GMO, bez konieczności stosowania się do licznych ograniczeń wcześniej istniejących, a zawieszonych na czas epidemii.
– Masowe szczepienia przeciw COVID-19 na całym dorosłym społeczeństwie z wykorzystaniem szczepionek warunkowo i tymczasowo dopuszczonych do obrotu pozostających w fazie badań klinicznych, do tego bez stosownej i wyraźnej informacji o tym fakcie, będą działaniami bezprawnymi.
– Obowiązujące prawo zezwala na udział w eksperymencie medycznym jedynie ściśle określonej grupie osób i tylko w określonych sytuacjach za ich uprzednia zgodą. W związku z tym brak podstaw prawnych do przeprowadzenia masowych szczepień dorosłej części społeczeństwa z wykorzystaniem szczepionek warunkowo i tymczasowo dopuszczonych do obrotu, pozostających w fazie badań klinicznych.
– Zgodnie z obowiązującym prawem przed przystąpieniem do szczepienia każda z osób powinna mieć pełną informację na temat statusu szczepionek przeciw COVID-19. W szczególności każdy powinien zostać poinformowany, że szczepienia w świetle prawa, kwalifikowane są jako udział w eksperymencie medycznym.
– Nikt nie może być poddany eksperymentom medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody.
– Bezprawnym działaniem będzie stosowanie jakiekolwiek formy przymusu, zmierzającego do poddani konkretnej osoby lub grupy osób zabiegowi szczepienia przeciw COVID-19.
– Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie można dopuścić kobiety ciężarnej do zabiegu szczepienia przeciw COVID-19 nawet za jej zgodą, gdyż wymagałoby to szczególnie wnikliwej oceny związanego z tym ryzyka dla matki dziecka poczętego.
– Podanie kobiecie ciężarnej warunkowo i tymczasowo dopuszczonej szczepionki przeciw COVID-19, w sytuacji gdy następnie dojdzie do uszkodzenia płodu dziecka poczętego, skutkować będzie w stosunku do osób odpowiedzialnych odpowiedzialnością karną i cywilną, w tym odszkodowawczą.
– Z dokonanej analizy stanu faktycznego i prawnego wynika, iż przystąpienie do realizacji masowych szczepień dorosłej części społeczeństwa, będzie eksperymentem medycznym na ludziach na niespotykaną do tej pory skalę.
2. Drugi powód, utrudniający czy wręcz uniemożliwiający nam obrońcom obwinionych obronę ich praw, to skład sędziowski. Nie chciałem o tym mówić, ale sprowokował mnie Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, który podczas dzisiejszej rozprawy, z rozbrajającą szczerością przyznał: ,,Jestem amatorem jako rzecznik”. Panie Rzeczniku, czy chciałby Pan być operowanym przez lekarza amatora?!
Sprawą należącą do kompetencji sądów powszechnych, bo ich wyłączną kompetencją jest rozstrzyganie o prawie zagwarantowanym w Konstytucji t. j. prawie do wyrażania swoich poglądów –zajmuje się sąd lekarski.
Lekarze zasiadający w sądach lekarskich – z całym szacunkiem dla ich wiedzy i doświadczenia medycznego, podobnie jak oskarżyciel, nie mają, bo skąd by mieli mieć – tak jak my adwokaci nie mamy kompetencji ani wiedzy do podjęcia się najprostszego zabiegu czy też operacji – kwalifikacji wymaganych od sędziów sądów powszechnych, t. j. ukończenia 5-letnich studiów prawniczych zakończonych 3-letnią aplikacją sędziowską.
Czy ktoś o zdrowych zmysłach zgodziłby się poddać operacji na otwartym sercu adwokatowi po jego kilkugodzinnym przeszkoleniu medycznym.
A czy ktoś z Naczelnej Izby Lekarskiej zastanowił się nad skutkami zawieszenia w wykonywaniu zawodu 114 lekarzy w sytuacji, gdy wielu pacjentów ma olbrzymi problem z uzyskaniem porady lekarskiej, nie mówiąc już o poważniejszych zabiegach czy operacjach?
3. Na podstawie art.78 ust. 1 Ustawy o Izbach lekarskich sprawy w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej rozpoznają Okręgowe Sądy Lekarskie. Właściwy do rozpoznania sprawy w pierwszej instancji jest Okręgowy Sąd lekarski Izby lekarskiej, której obwiniony jest członkiem w chwili wszczęcia postępowania.
W przypadku trzech obwinionych, których jestem obrońcą, właściwym sądem jest Okręgowy Sąd Lekarski w Białymstoku, a nie w Poznaniu. Przekazanie niniejszej sprawy do Sądu Lekarskiego w Poznaniu budzi uzasadnione obawy, co do przestrzegania przez ten Sąd zasady obiektywizmu wyrażonej w art. 4 k.p.k.
Nie istnieje również żadne merytoryczne uzasadnienie do rozpatrywania przez jeden Okręgowy Sąd Lekarski spraw 19 obwinionych, wykonujących zawód i mieszkających w innych izbach lekarskich.
Czy na tym ma polegać efektywność działania sądów lekarskich, że obwinieni lekarze mają stawić się w sądzie lekarskim oddalonym 500 km od ich miejsca zamieszkania?
A może powodem prowadzenia sprawy lekarzy w Okręgowy Sądzie Lekarskim w Poznaniu jest obawa, że sądy lekarskie właściwe miejscowo dla lekarzy, byłyby odmiennego zdania co do ich winy?
Prowadzenie sprawy przez jeden sąd jest także naruszeniem zasady niezawisłości sądu (art.178 Konstytucji) i nie ma nic wspólnego z dobrem wymiaru sprawiedliwości. Wprost przeciwnie w celu zapewnienia zasady obiektywizmu i niezawisłości sądu, sprawa niniejsza powinna być prowadzona przez sądy lekarskie właściwe dla obwinionych.
My, obrońcy, znamy przypadki tzw. dyspozycyjnych sędziów i prokuratorów, do których kierowane są sprawy i którzy dla sławy, pieniędzy i wyższego stanowiska ochoczo podejmą się ich prowadzenia. Właśnie instytucja właściwości miejscowej sądów ma temu skutecznie zapobiegać.
W swoim wystąpieniu kilkakrotnie, jak Państwo zauważyli, cytowałem Konstytucję, na którą tak chętnie wszyscy się powołują, a tak rzadko jej przestrzegają. Wykonuję zawód adokata już 35 lat i nie zdarzyło mi się zobaczyć na stole sędziowskim jej egzemplarz.
4. Zgodnie z art. 75 ust. 1 wniosek o ukaranie powinien zawierać:
pkt 2) dokładne określenie zarzucanego przewinienia zawodowego ze wskazaniem czasu, miejsca, sposobu i okoliczności jego popełnienia oraz skutków z niego wynikających,
pkt 4) uzasadnienie wniosku.
Wniosek o ukaranie nie zawiera wszystkich elementów wymienionych wyżej, gdyż nie zawiera dokładnego określenia zarzucanego czynu, miejsca i okoliczności oraz skutków z niego wynikających, wyjaśnienia na czym polegało naruszenie godności zawodu oraz podważenie zaufania do zawodu. Nie zawiera również wyjaśnienia na czym polegało nieprzestrzeganie przez lekarzy zasad etyki lekarskiej, przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza oraz nie stosowaniu się do uchwał organów izb lekarskich Ani jedna taka uchwała nie została przytoczona we wniosku o ukaranie.
Analizując treść zarzutu przedstawionego obwinionym uznać należy, że zarzut ten nie wypełnia dyspozycji obu powyższych przepisów, a także art. 313 par. 2 k.p.k., w związku z czym powinien być zmieniony na taki, aby jego treść była zrozumiała dla obwinionych i obrońców oraz aby z jego treści dokładnie wynikało co zarzuca się obwinionym. Prawidłowe sformułowanie zarzutu stanowi nie tylko obowiązek oskarżyciela, lecz również jest prawem obwinionego, który winien wiedzieć co dokładnie jest mu zarzucane.
W związku z powyższym zasadny był wniosek obrońców obwinionych o przekazanie wniosku o ukaranie rzecznikowi odpowiedzialności zawodowej w celu uzupełnienia o brakujące elementy art. 344 a k.p.k.
Okręgowy Sąd Lekarski uwzględnił wniosek obrońców o skierowanie sprawy do NROZ celem uzupełnienia wniosku o ukaranie poprzez dokładne opisanie zarzucanego przewinienie zawodowego, a w szczególności wskazanie, które treści zawarte w apelach oraz liście NROZ uważa za propagowanie postaw antyzdrowotnych, a następnie rozważenie możliwości wystąpienia do towarzystw naukowych z pytaniem czy tezy zarzucane obwinionym jako postawy antyzdrowotne były zgodne z aktualną wiedzą medyczna wedle stanu na moment formułowania tych apeli i listów.
Naczelny Sąd Lekarski uchylił zaskarżone powyższe postanowienie OSL nie podzielając jego stanowiska i przekazał sprawę temuż sądowi do dalszego prowadzenia wskazując jednoczenie w uzasadnieniu iż: ,,jeśli z punktu widzenia gwarancji prawa obwinionych do obrony w postępowaniu dotyczącym odpowiedzialności zawodowej istnieje potrzeba jednoznacznego dalej idącego sprecyzowania treści zarzutów, to w tym zakresie OSL powinien w sprawie rozważyć odpowiednie zastosowanie innej instytucji postępowania karnego przewidzianego w ramach art. 337 k.p.k. to jest zwrotu aktu oskarżenia (wniosku o ukaranie), celem usunięcia istotnych braków formalnych tego dokumentu procesowego, nakazując stosowne doprecyzowanie uzasadnienia złożonego sprawie wniosku o ukaranie”.
Sędziowie zasiadający w OSL w niniejszym składzie nie skorzystali z możliwości konwalidacji wniosku o ukaranie, procedując nad wnioskiem nie spełniającym wymagań określonych w art. 75 Ustawy o Izbach Lekarskich.
Wniosek o ukaranie jest wadliwy i przez to całkowicie go dyskwalifikujący, również z innego powodu mianowicie Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej we wniosku o ukaranie przedstawił obwinionym następujące zarzuty:
– z art. 1 ust. 3 Kodeksu Etyki Lekarskiej:
,,Naruszeniem godności zawodu jest każde postępowanie lekarza, które podważa zaufanie do zawodu’.
– z art. 71 Kodeksu Etyki Lekarskiej:
,,Lekarz ma obowiązek zwracania uwagi społeczeństwa, władz i każdego pacjenta na znaczenie ochrony zdrowia, a także na zagrożenie ekologiczne. Swoim postępowaniem również poza pracą zawodową, lekarz nie może propagować postaw antyzdrowotnych”.
– z art. 8 Ustawy o Izbach Lekarskich:
,,Członkowie Izby są obowiązani:
– przestrzegać zasad etyki lekarskiej,
– przestrzegać przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza,
– stosować się do uchwał organów izb lekarskich”.
Zgodnie z przyjętą doktryną i orzecznictwem, lekarz i lekarz dentysta popełnia przewinienie zawodowe nazywane również deliktem zawodowym, gdy narusza jednocześnie zasady etyki lekarskiej i powszechnie obowiązujące przepisy prawa związane z wykonywaniem zawodu lekarza. We wniosku o ukaranie brak jest wskazania jaki powszechnie obowiązujący przepis prawa został naruszony przez obwinionych.
Naruszenie samych zasad etyki zawodowej bez naruszenia powszechnie obowiązujących przepisów prawa, w szczególności przepisów ustawowych – przy ogólnym jedynie uczynieniu z nieprzestrzegania tych zasad przesłanki odpowiedzialności dyscyplinarnej, nie może stanowić samoistnej podstawy takiej odpowiedzialności. (Opinia prawna – Uniwersytet SWPS –prof. Hubert Izdebski, prof. Lech Gardocki, prof. Stanisław Hoc, dr. Teresa Gardocka, dr. Dariusz Jagiełło – s. 1903.)
5. Sędziowie sądów lekarskich mają, orzekając o winie obwinionych lekarzy, nie tylko niczym nieograniczoną władzę, o czym najlepiej świadczy dzisiejsza rozprawa, ale posiadają broń dużo groźniejszą, mianowicie – całkowity brak odpowiedzialności. Władza ta, w tym konkretnym postępowaniu, przejawia się w wielokrotnym naruszaniu procedury i nieuwzględnieniu praktycznie wszystkich wniosków dowodowych zgłoszonych przez obrońców przemawiających na korzyść obwinionych lekarzy. I tak odrzucone zostały następujące wnioski dowodowe:
1) Wniosek o wyłączenie sędziego.
Zgodnie z art. 45 Konstytucji każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny i niezawisły sąd. Wyłączenie sędziego na wniosek następuje na podstawie art. 41 k.p.k. Sędzia ulega wyłażeniu jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie. Konsekwencją niewyłączenia się sędziego lub bezzasadne oddalenie wniosku o jego wyłączenie powoduje zaistnienie względnej przyczyny odwoławczej.
Obrona w trakcie procesu podała liczne przykłady wypowiedzi medialnych sędziów wskazujących jednoznacznie już nie na wątpliwości, ale pewność, co do ich braku bezstronności.
2) Wniosek o przesłuchanie biegłych.
a) Zgodnie z postanowieniem Sądu z 30.01 2024 r. biegła dr. hab. n. med. Iwona Anna Paradowska-Stankiewicz zobowiązana została do wydania opinii na okoliczność ,,czy treści prezentowane w listach i apelach wskazanych we wniosku o ukaranie były niezgodne z aktualnym stanem wiedzy medycznej z uwzględnieniem dostępności metod i środków w momencie publikowania”.
Biegła wbrew dyspozycji Sądu nakazującej odniesienie się do aktualnego stanu wiedzy, odnosi się w swojej opinii do ówczesnego stanu wiedzy i cytuję (list z 5.10.2020 r.) ,,List zawierał tezy sprzeczne z ówczesnym stanem wiedzy na temat Covid”, co powoduje, iż opinia nie może stanowić dowodu w sprawie.
Opinia liczy 91 stron, ale tylko na 7 stronach biegła ustosunkowuje się do pytań zawartych w postanowieniu Sądu z 30.01.2024 r. Pozostała część opinii stanowi odpowiedź na pytanie zadane przez 3 obrońców. Biegła w swojej opinii nie zamieściła ich pytań, na które udzieliła odpowiedzi. To tak jakby sąd powołał dowód z opinii bieglej, nie formułując tez dowodowych.
Opinia biegłego stanowi dowód w postępowaniu sądowym zawierający odpowiedź na konkretne pytania zadane przez sąd lub inny organ procesowy. Dopiero po sporządzeniu opinii strony postępowania t. j. obwinieni i ich obrońcy, pokrzywdzeni, rzecznik odpowiedzialności zawodowej, maja prawo jeżeli opinia jest niejasna albo zachodzi sprzeczność w samej opinii zgłaszania pytań ustnie bądź pisemnie.
Biegła w swojej opinii powołuje się na liczne opracowania w języku angielskim stanowiące załączniki do opinii w formie linków.
Zgodnie z art. 4 Ustawy o języku polskim język polski jest językiem urzędowym instytucji powołanych do realizacji określonych zadań publicznych a więc także izb lekarskich.
Zgodnie z art. 5 podmioty te dokonują wszelkich czynności urzędowych w języku polskim.
W związku z powyższym opracowania na które powołuje się biegła powinny zostać przetłumaczone na język polski.
W toczących się postępowaniach przed sądami lekarskimi, wymaga się od obwinionych lekarzy tłumaczenia tekstów obcojęzycznych. W znanym mi przypadku, od jednego z obwinionych lekarzy, sąd lekarski nakazał tłumaczenia, za które obwiniony musiał zapłacić 60 tys. zł.
b) Dowód z przesłuchania biegłych Piotra Rzymskiego i Andrzeja Fala na okoliczność sporządzonej przez nich opinii, a w szczególności udzielenia odpowiedzi na następujące pytania:
– dlaczego przy sporządzeniu opinii uwzględnili jedynie 16 kart z akt postępowania liczących 4200 stron?
– czy biegli zapoznali się z wyjaśnieniami pisemnymi obwinionych lekarzy, a jeśli nie to jaka była przyczyna?
– czy biegli w swojej opinii uwzględnili stan wiedzy dotyczący COVID-19 na dzień sporządzenia opinii czy też na dzień opublikowania trzech otrzymanych do analizy dokumentów?
c) Zgodnie z art. 56 ust. 1 stronami postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy są pokrzywdzeni oraz lekarz którego dotyczy postępowanie lub obwiniony.
Z tego względu obowiązkiem sądu jest wezwanie ich na rozprawę i przesłuchanie w charakterze świadka Michała Głogowskiego oraz Macieja Dziurkowskiego na okoliczność skierowanego przez nich pisma do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w celu ustalenia jakiego rodzaju przewinienia skutkującego odpowiedzialnością dyscyplinarną mieli dopuścić się lekarze sygnatariusze Listu do Prezydenta oraz czy ich pisma stanowiły wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, a także na okoliczność ustalenia co w zachowaniu obwinionych było niezgodne z wiedzą medyczną w okresie od października do grudnia 2020 r.
To ci lekarze uważający się i uznani przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej za pokrzywdzonych powinni wyjaśnić w postępowaniu sądowym na czym polega ich krzywda, bo nie wynika ona z ich zeznań złożonych w postępowaniu wyjaśniającym.
To na skutek ich zawiadomienia Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wszczął postępowanie wobec setek lekarzy i dlatego powinni oni mieć odwagę stanąć wobec obwinionych i odpowiedzieć na ich bądź obrońców pytania.
d) Dowód z przesłuchania w charakterze świadka prof. dr hab. Andrzeja Matyję na okoliczność ustalenia czy reprezentuje on Naczelną Rade Lekarską jako pokrzywdzonego czy tez samego siebie. Zgodnie z art. 39 ust. 1 pkt 3 Ustawy o Izbach Lekarskich To Naczelna Rada Lekarska reprezentuje i chroni interesy zawodowe członków samorządu lekarskiego, a w jej imieniu zgodnie z art. 40 ust. 4 działa Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. Prezes
Naczelnej Rady Lekarskiej zgodnie z ar. 41 jedynie kieruje i przewodniczy pracy Rady i Prezydium Rady,
6. Od 5 lat toczy się postępowanie dyscyplinarne wobec 114 lekarzy i końca nie widać. Obwinionych czeka jeszcze zapewne instancja odwoławcza przed Naczelnym Sądem Lekarskim a następnie kasacja do Sądu Najwyższego, a w konsekwencji skarga do Europejskiego Trybunału Praw człowieka.
Od 5 lat ponad stu lekarzy żyje pod pręgierzem kary, w ich przypadku bardzo dotkliwej, bo pozbawienia prawa wykonywania zawodu.
Jestem obrońcą 4 lekarzy – wybitnych specjalistów z najwyższymi tytułami naukowymi jakim jest tytuł profesora doktora habilitowanego nauk medycznych. Są to osoby nie tylko o najwyższych kwalifikacjach zawodowych i naukowych, ale także etycznych, stąd też rozumiem jak trudno im się pogodzić z myślą, że oskarża się ich o postępowanie stanowiące naruszenie godności i zaufania do zawodu lekarza oraz propagowanie postaw antyzdrowotnych.
Mogę sobie wyobrazić co takie oskarżenie oznacza dla lekarza, który tak często wymarzony zawód zdobywał poprzez 6-letnie studia i wieloletnie praktyki i specjalizacje. To utrata nie tylko dorobku zawodowego i materialnego, ale przede wszystkim godności.
Nie zapadł jeszcze wyrok, ale lekarze już ponieśli karę. Karą jest ten stan niepewności co do ostatecznego zakończenia sprawy i status obwinionego. Osobom, które nie miały nigdy kontaktu z sądami trudno zapewne wyobrazić sobie co czuje i jak przeżywa oskarżenie osoba w swoim przekonaniu całkowicie niewinna. Dominującym uczuciem jest bezsilność i brak wiary w elementarną sprawiedliwość.
Najlepiej mogły o tym się o tym przekonać osoby, które miały możliwość zaznajomienia się z aktami sprawy, a więc my obrońcy. W aktach postępowania znajdują się oświadczenia lekarzy, którzy najprawdopodobniej nie wytrzymali presji rodziny, środowiska i wyparli się swego podpisu pod apelem do Prezydenta.
Czytając te oświadczenia miałem wrażenie, że nie jestem w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej tylko w Instytucie Pamięci Narodowej, gdyż treść i styl tych oświadczeń przypominał bardziej samokrytykę składaną w latach powojennych przez niewinnych ludzi chcących za wszelką cenę, nawet za cenę wyparcia się swoich poglądów, uniknąć odpowiedzialności.
Do jakiego stanu poniżenia można doprowadzić człowieka, że we współczesnej Polsce, podobno demokratycznej, państwie prawa, osoba wykształcona – lekarz, zmuszony jest do takiego poniżenia?
Nie potępiam tych lekarzy, bo ich rozumiem. Nie można od nikogo wymagać bohaterstwa, a w dzisiejszych czasach, co jest paradoksem, wyrażanie własnych poglądów i ich obrona stało się aktem odwagi cywilnej.
Wielu obwinionych lekarzy za stres spowodowany postępowaniem sądowym przypłaciło zdrowiem, problemami rodzinnymi, utratą dochodów.
Ta garstka lekarzy – niezłomnych do końca, nie miała wsparcia ani ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich, który odmówił wzięcia udziału w postępowaniu przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Poznaniu. Jestem pewien, że gdyby Rzecznikiem był dr Janusz Kochanowski to nie tylko stanąłby w obronie lekarzy, ale jego przedstawiciel znalazłby czas na udział w poznańskiej rozprawie.
Nikogo z mediów, a co gorsza polityków, nie zaniepokoiło, że na czele Państwowej Inspekcji Sanitarnej, wyspecjalizowanej i najważniejszej instytucji w czasie epidemii, decydującej o zdrowiu i życiu tysięcy Polaków stał Krzysztof Saczka, inżynier elektryk z wykształcenia – były kierownik ZUS w Nowym Sączu, o którym bezpośrednio nadzorujący go Minister Zdrowia Adam Niedzielski, nomen omen ekonomista, wyraził się, że ,,nie posiada ani wykształcenia, ani kwalifikacji do kierowania Państwową Inspekcją Sanitarną”.
Pomimo to, nie ogłosił naboru na to stanowisko, które zgodnie z ustawą o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, może pełnić wyłącznie lekarz o odpowiedniej specjalizacji.
Drugie co zaskakuje, to milczenie tzw. mediów mainstreamowych, najważniejszych stacji telewizyjnych, gazet czy portali internetowych. Wytłumaczenie jest dość proste; przecież od początku pandemii były one bezkrytyczne wobec tzw. niezależnych ekspertów, często sponsorowanych przez producentów szczepionek, zarabiających krocie i wiodących prym w kampaniach promujących masowe szczepienia dopuszczonym warunkowo preparatem.
Dlaczego miałyby teraz nagłaśniać przypadki ewidentnego łamania konstytucyjnego prawa do wolności wyrażania swoich poglądów przez lekarzy? Nie po to ich ośmieszali ( także ich adwokatów) i ignorowali nazywając ,,antyszczepionkowcami’, ,,płaskoziemcami’, ,,szurami’’, ,,ruską onucą’’, żeby teraz brać ich w obronę, nawet gdyby mieli rację. Zbyt wielu miało nieczyste sumienie opluwając tych z czystym sumieniem i tym gorliwiej wierzyli w kłamstwa i potwarze.
Trudno także wytłumaczyć brak zainteresowania procesem lekarzy ze strony tzw. ,,wolnych mediów”, Telewizji Trwam i Republika. Ale czemu się tu dziwić, jeśli prezes Naczelnej Izby Lekarskiej – Łukasz Jankowski, orędownik obowiązkowych szczepień warunkowo dopuszczonym preparatem, występuje … jako autorytet lekarski w debacie prezydenckiej organizowanej przez wyżej wymienione telewizje.
7. Pięć lat prowadzenia postępowania dyscyplinarnego wobec lekarzy to poważne straty tego środowiska zarówno materialne jak i niematerialne. Liczne opinie zamawiane przez NIL, wynagrodzenia sędziów, rzeczników dyscyplinarnych, pracowników sądów lekarskich, wynajęcie sal, koszty ponoszone przez obwinionych, to tylko część kosztów idąca w setki tysięcy, jeśli nie w miliony.
Poważniejsze straty stanowią koszty niematerialne – pacjenci pozbawieni możliwości leczenia przez obwinionych lekarzy, ale także ich oskarżycieli i sędziów, też przecież będących lekarzami – tracących cenny czas na uczestnictwo w rozprawach, skłócenie środowiska lekarzy, wątpliwości co do zasadności istnienia izb lekarskich i sądów lekarskich w obecnym kształcie, utrata zaufania pacjentów do lekarzy.
Wydawałoby się więc logicznym, po 5 bezpowrotnie straconych latach, zakończenie – jak to któryś z lekarzy nazwał – polowania na czarownice, chociażby przez umorzenie postępowania. Jaka jest więc przyczyna, że nie widać jego zakończenia. Odpowiedź jest prosta. Skazującymi wyrokami sądów dyscyplinarnych, nawet gdyby to była najniższa kara upomnienia, trzeba na przyszłość wybić lekarzom z głowy, skutecznie, raz na zawsze, chęć wyrażenia swoich poglądów. Mają stulić uszy po sobie i wsłuchiwać się bezkrytycznie w dyrektywy płynące z NIL, Ministerstwa Zdrowia, a przede wszystkim Komisji Europejskiej.
Jestem pewien, że jeśli w przyszłości pojawi się odpowiednik COVID-19, to nikt z lekarzy, chyba że ktoś o skłonnościach samobójczych, nie odważy się pisnąć nawet słowa. I oto właśnie chodzi! Tylko w ten sposób można wytłumaczyć, tak zaciekłą chęć doprowadzenia lekarzy, nawet za cenę całkowitego pogwałcenia prawa, do ich ukarania.
Na pocieszenie mogę im tylko powiedzieć, że w kolejce stoją następni. Nakaz zakneblowania ust wichrzycielom wszelkiej maści dotyczy także dziennikarzy. Rząd przygotowuje właśnie ustawę, zasłaniając się komisją Europejską, która pod hasłem walki z mową nienawiścią, znacznie ograniczy czy wręcz wykluczy wolność słowa.
Na dziennikarzach kolejka się nie kończy. Następni będą, a właściwie już są, adwokaci. Sam tego doświadczyłem, gdy zostałem ukarany przez adwokacki sąd dyscyplinarny (skąd my to znamy?) za twierdzenie wygłoszone na sali sądowej, iż ,,Gazeta Wyborcza” stosuje bolszewickie metody poprzez posługiwanie się kłamstwem w celu wykluczenia z rządu konstytucyjnego ministra.
8. Nikomu na tej sali nie trzeba tłumaczyć, jaką wagę ma wolność wyrażania poglądów, w szczególności w medycynie. Dlatego jestem głęboko przekonany, że ten proces ma charakter bezprecedensowy, gdyż w historii Polski to pierwszy przypadek zbiorowego procesu wytoczonego lekarzom tylko za głoszone prze nich poglądy. Nawet w czasach stalinowskich nie ośmielono się oskarżyć lekarzy za przekonania, łamiąc podstawową zasadę wyrażoną w art. 54 Konstytucji, jak również w art. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Z tych względów olbrzymia odpowiedzialność ciąży na sędziach poznańskiego Sądu Lekarskiego, którzy niewątpliwie – i nie są to gołosłowne i górnolotne słowa – przejdą do historii jako obrońcy wolności słowa bądź jej grabarze.
Marek Czarnecki