W przedświątecznej atmosferze miłośnicy dobrego kina obejrzeli w grudniu film Aleksandra Kasprzaka z 2014 r. „Mocna kawa wcale nie jest taka zła”. Tytuł rozbudowany, podobnie jak fabuła, która jednak zmieściła się w krótkim metrażu – 48 minut.

Tradycyjnie nie chcę opowiadać, o czym jest film, żeby nie psuć przyjemności tym, którzy jeszcze chcieliby obraz zobaczyć. Zdradzę tylko, że bardzo pasuje do czasu Bożego Narodzenia, bo głównym wątkiem jest powrót syna (znakomity Wojciech Mecwaldowski), który po kilkunastu latach życia za granicą, powraca na wieś. Spotyka tu nie tylko Ojca (jak zwykle tragi-komiczny, świetny Marian Dziędziel) i macochę (Dorota Pomykała niezrównana w rolach stanowczych choć czułych kobiet). Powraca – jak to zwykle w życiu bywa – z niezałatwionymi sprawami z przeszłości, trudnymi przeżyciami i nadzieją na odbudowanie więzi rodzinnych.

A ponieważ przybyszowi z zewnątrz łatwiej jest zauważyć panujące w małej społeczności animozje i stereotypy, to niejako przy okazji rozwiązuje kilka poważnych problemów. Jak to zwykle w krótkim metrażu fabuła musi być skondensowana, podobnie jak dialogi, które jak zauważyła we wstępie do projekcji nasza ekspertka Monika Kicuła – przeszły już do języka potocznego. W filmie wyczuwalne jest napięcie, które rozładowuje humor. To jeden z tych filmów, po których chcemy wierzyć, że nawet jeśli na chwilę opanują nas złe emocje, to w dłuższej perspektywie zwyciężą dobre uczucia.

I niech to wrażenie towarzyszy nam wszystkim – twórcom filmowym i kinomanom podczas najbliższych Świąt Bożego Narodzenia i przez cały rok 2026.

Dziękując wszystkim, którzy skorzystali z naszej propozycji, zapraszam na następny seans – 21 stycznia 2026 r.

Do zobaczenia przed ekranem!

db