Dzisiaj dowiedziałam się, że zmarł Andrzej Stawiarski, nasz Kolega z Oddziału Krakowskiego, dziennikarz i badacz środowiska dziennikarskiego. Nie wiem, jak długo był w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, ale dla mnie pozostanie kwintesencją tego wszystkiego, co w Stowarzyszeniu było najcenniejsze.
Nie spotykaliśmy się na co dzień, ale nie wyobrażałam sobie, żeby Go nie było na Zjeździe. Zawsze rzeczowy, spokojny, życzliwy. Nie pchał się do mikrofonu, ale jak już mówił, to była w jego wypowiedziach mądrość wynikająca z wieloletniej pracy zawodowej. Środowiskiem dziennikarskim interesował się także z pozycji naukowej – przygotowywał raporty o tym, jak pracują, jak żyją, w jakiej sytuacji są dziennikarze. Nie było łatwo uzyskać informacje, Andrzej walczył o każdy głos, o każdą wypełnioną ankietę. Na każdej opinii zależało mu tak samo.
Pamiętam taki Zjazd – chyba Statutowy, kiedy pracowaliśmy w zespole pod Jego kierunkiem. In gremio łatwi nie jesteśmy, wolimy mówić niż słuchać, jesteśmy emocjonalni i chaotyczni. Andrzej potrafił tak tę pracę zorganizować, żeby każdy czuł się potrzebny i co najważniejsze, żeby nasza praca przyniosła dobry efekt. Dążył do porozumienia, kiedy to było właściwe, stawiał granice, ale nikogo nie wykluczał. Zawsze bardzo zaangażowany w działalność stowarzyszeniową, był ważną postacią, będę Go pamiętała. Niech odpoczywa w pokoju!
Dorota Bogucka