Pracownicy Domu Pracy Twórczej nie zgadzają się na ponowne obniżenie pensji o połowę. Wcześniej przeciwko tej decyzji zaprotestowało pięciu członków Zarządu Głównego SDP. Prezes Krzysztof Skowroński deklarował, że do DPT ma trafić 80 tys. zł. Ale niestety wciąż nie wiadomo, czy tyle właśnie DPT otrzymało i na jakie cele zostanie przeznaczone prawie 250 tysięcy z tarczy antykryzysowej.


Kilka dni temu członkowie Zarządu Głównego głosowali nad uchwałą, w której: „Na podstawie § 36 pkt 10 Statutu Zarząd Główny SDP zobowiązuje Dyrektora Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu do obniżenia wymiaru czasu pracy do ½ etatu pracownikom zatrudnionym w Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu w okresie 01.04.2021r – 30.04.2021 r.” – Jestem przeciwny tej uchwale. Jestem za pozostawieniem prowadzenia codziennej działalności dyrektorowi Andrzejowi Kociubie. On wie najlepiej, jakie rozwiązanie jest najlepsze. Jestem też za wsparciem jego decyzji i udzieleniem mu pomocy. – mówił w dniu głosowania zasiadający w ZG prezes Oddziału Warszawskiego SDP Zbigniew Rytel.

Podobną opinię wyraził były wieloletni Sekretarz Generalny SDP, Stefan Truszczyński, który nie kryjąc emocji napisał: „Kobietom pracującym po kilkanaście, a i po dwadzieścia kilka lat w Naszym Domu pracy Twórczej w Kazimierzu zabieracie połowę środków utrzymania. Ci ludzie pracowali i dostarczali SDP-owi po kilkaset tysięcy złotych rocznie. W ubiegłym roku mimo pandemii poradzili sobie jeszcze. Teraz wytrwać trzeba kilka miesięcy: pożyczyć, zmniejszyć lokaty – postarać się, by kilkuosobową załogę uratować.

Administracja centrali na Foksal puchnie, prezes, owszem, dba o swój holding. A Wy? Bezdusznie piszecie „Jestem za”, „Jestem za”. Nie! Nie! Wy jesteście już poza. Mam nadzieję, że doczekamy zjazdu sprawozdawczo-wyborczego nim skończy się Wasza pandemiczna ciągnąca się jak… kadencja.

To na Foksal można zaoszczędzić – w Kazimierzu już nie. Ci, którzy tam jeszcze zostali to minimum minimorum.”

Poza Zbigniewem Rytelem i Stefanem Truszczyńskim przeciwko uchwale wypowiedzieli się również Ireneusz Bruski, Witold Gadowski i Tadeusz Woźniak. Redaktor Woźniak zaproponował niestandardowe rozwiązanie. W dyskusji na temat finansowania DPT napisał: „Odpowiadając na pytanie skąd wziąć pieniądze – z kasy. Może komuś zabrać albo inaczej podzielić? A może, jako odpowiedzialny zarząd, powinniśmy zrobić zrzutkę po 1000 zł (Prezes 2000 – będzie akurat brakujące 14 000 zł) i udzielić SDP pożyczki? Skoro pracownicy DPT w Kazimierzu zgodzili się otrzymywać przez 2 miesiące ½ uposażenia, to może pracownicy funkcyjni i administracji na Foksal – w geście solidarności – zrezygnują z połowy swoich uposażeń przez miesiąc? Tę propozycję gotów jestem uszczegółowić, jeśli otrzymam wykaz zarobków. Może są inne, lepsze rozwiązana, nie obstaję przy swoich, jestem przeciwny inercji z jaką – dzięki większości głosów „ZA” – spokojnie opadamy na dno.”

Strzelamy sobie w kolano

Oprócz argumentów czysto ludzkich – po raz kolejny pozbawiamy skromnych środków na życie wieloletnich pracowników – podnoszone są argumenty ekonomiczne. Chodzi o to, że jeśli pracownicy oferty nie przyjmą i odejdą, to jako pracodawca stracimy podwójnie – przez trzy miesiące będziemy musieli zgodnie z Kodeksem Pracy płacić im pensję w pełnej wysokości, a po tym okresie, kiedy najprawdopodobniej wszystko wróci do normy i DPT będzie mógł zacząć przyjmować gości, pracowników już nie będzie.

Po kilku dniach ten czarny scenariusz zaczął się sprawdzać. Pracownicy DPT odmówili przyjęcia nowych warunków pracy. W piśmie skierowanym do prezesa, Zarządu i Komisji Rewizyjnej przypomnieli, że w 2020 r. przez trzy miesiące pracowali za 80 proc., ostatnio za połowę pensji. Dramatycznie zapytali kierownictwo SDP, co mają powiedzieć swoim rodzinom, kiedy komornik zapuka do drzwi. Zwrócili też uwagę, że wynagrodzenia pracowników warszawskiej centrali są znacznie wyższe niż 1000 zł netto, które oni dostają. Zacytowali biurokratyczny bełkot i ton pism, które przychodzą do Kazimierza z biura ZG.

My rozumiemy, że to jest Wasz ośrodek i ma przynosić zyski i kiedy Pan Dyrektor co roku przekazywał Stowarzyszeniu setki tysięcy złotych, to było dobrze […], a teraz jesteśmy w trudnej sytuacji spowodowanej wybuchem pandemii Covid 19, to doszło do podziału na Kazimierz i Warszawę, przecież wzięliście pieniądze z tarczy na Dom dziennikarza w Kazimierzu Dolnym.

Te wyżej wymienione słowa częściowo tyczą p. Jadwigi Chmielowskiej, która to podobno tak kiedyś działał w Solidarności i stawała murem za pracownikami, jeżeli to prawda, to dlaczego teraz jej sposób myślenia się zmienił?”

Prezes Oddziału Warszawskiego przypomina, że Statut w § 35 1. pkt 2. stanowi: „Sekretarz Generalny Stowarzyszenia kieruje jego biurem i działalnością gospodarczą a pracowników zatrudnia Zarząd Główny.” Co w ogóle zrobiła Sekretarz Generalna SDP przez ponad trzy lata urzędowania? – pyta Zbigniew Rytel.

Schowani za tarczą

Od kilku tygodni prezes OW SDP usiłuje dowiedzieć się, na co zostaną przeznaczone środki z tzw. tarczy antykryzysowej. Jak już wspomniano kilkadziesiąt tysięcy podobno ma trafić do Domu Pracy Twórczej, ale co z resztą pieniędzy?

Bez odpowiedzi pozostają pytania zarówno o dopuszczalne przeznaczenie rządowych dotacji, jak i cele, na które SDP zamierza je przeznaczyć. Trudno sobie wyobrazić, żeby decyzja w tej sprawie została podjęta przez prezesa SDP, a nie przez Zarząd. Zwłaszcza, że o kilkaset razy mniejszych – kilkutysięcznych kwotach dotacji dla oddziałów ZG decyduje każdorazowo w głosowaniu. I tak powinno być, bo na tym polega zarządzanie Stowarzyszeniem. Trzeba tę zasadę zastosować także w przypadku tarczy antykryzysowej.

A decyzje powinny być ekonomicznie uzasadnione. Tymczasem próba zaoszczędzenia 14 tys. zł na pensjach pracowników DPT może kosztować SDP prawie 100 tys. zł na odprawy i skutkować koniecznością szybkiego zbudowania nowego zespołu o porównywalnych kompetencjach. Dziś prezes Skowroński i jego zwolennicy mają jeszcze szansę wycofać się ze złej decyzji.

Jeśli tego nie zrobią – do oskarżeń o bezduszność i głupotę dojdzie podejrzenie o niegospodarność.

Dorota Bogucka