Zgodnie z wieloletnią tradycją warszawscy klerycy przed Bożym Narodzeniem przygotowują przedstawienie teatralne. W tym roku słuchaczy Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej pw. Matki Bożej Zwycięskiej reżyserował Marcin Kwaśny. Spektakl można oglądać jeszcze do połowy grudnia. Wizytę na Tarchominie trzeba sobie koniecznie wpisać do kalendarza.

„Opowieść Wigilijna” Charlesa Dickensa jest literackim evergreenem. Znanym z wielu adaptacji scenicznych, filmowych i musicalowych, w wersjach dla dorosłych i dzieci. Marcin Kwaśny swoją inscenizację oparł na tekście Henryka Adamka „Scrooge. Opowieść wigilijna”. Trafnie rozdzielił role między sześciu studentów III roku WSD, wydobył z tekstu esencję, dotarł do młodych ludzi na tyle, że nie wstydzą się na scenie wyrażać słowami i grą wielu emocji. Żeby przedsięwzięcie się udało każdy z aktorów musiał wyjść poza swoją strefę komfortu, otworzyć się i uwrażliwić na kolegów, a wreszcie przyswoić sobie podstawy scenicznego warsztatu. Trud dwumiesięcznej pracy przyniósł świetny efekt.

Reżyser z szacunkiem podszedł do literackiego pierwowzoru, ale nie trzymał się kurczowo realiów, dzięki temu historia, która oryginalnie wydarza się w dziewiętnastowiecznym Londynie porusza widza w Warszawie w XXI wieku. Jest tak uniwersalna, jak uniwersalny jest problem różnic między bogatymi i biednymi, zatracenia się w pracy, zerwania z tradycją religijną i rodzinną, czy wreszcie zwykłego egoizmu.

Tytułowy bohater, Ebenezer Scrooge (z wielowymiarową, trudną rolą świetnie sobie poradził Paweł Sasin) nie obchodzi Bożego Narodzenia, jest bezwzględny wobec podwładnych, lekceważy bliskich i nie chce się dzielić swoim bogactwem z bardziej potrzebującymi. Pozostaje głuchy na argumenty Boba (znakomicie osadzony w postaci i pewny na scenie Marcin Malinowski) i Freda (bardzo dobrze radzący sobie w scenach wymagających uwagi i sprawności fizycznej Adrian Woźniak). Wszystko to jednak do czasu. Scrooga odwiedza bowiem dawny wspólnik. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Jakub Marley nie żyje od siedmiu lat. W scenie spotkania racjonalnego bankiera z gościem z zaświatów, jednej z najlepszych w spektaklu, pokazuje talent komediowy Przemysław Dagis, który wystąpił jeszcze w trzech innych rolach, znajdując w każdej cechy charakterystyczne. Bardzo zabawny jest także Michał Kaczmarczyk, zarówno jako kwestujący, jak i dziadek Crachit. Z zainteresowaniem ogląda się również Grzegorza Ogórka, który wiarygodnie wciela się w dziecko i pięknie śpiewa. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że warstwa muzyczna jest w spektaklu bardzo ważna, nadaje mu głębię, a nastrojowe kompozycje księdza Mariusza Rybałtowskiego wprowadzają widza w nastrój zbliżających się Świąt.

Akcja spektaklu toczy się wartko, chwilami na kilku planach. Z realizacją światła i dźwięku poradzili sobie klerycy z II roku Krzysztof Mroczek i Hubert Rozbicki. Reżyser zadbał o to, żeby nie zabrakło okazji do śmiechu, ale są też sceny liryczne i wzruszające. Jest wreszcie piękne zagrana żywiołowa radość z odnalezienia w życiu prawdziwych wartości. I z tą radością oraz z pięknymi słowami piosenki finałowej wychodzimy z sali teatralnej. Także z refleksją, że jeśli kiedyś zdarzyło nam się być Scroogem, to jeszcze mamy szansę coś zmienić. Może właśnie w czasie najbliższych Świąt Bożego Narodzenia.

Tegoroczny spektakl w Seminarium na Pradze po prostu trzeba zobaczyć!

Dorota Bogucka

„Scrooge.Opowieść Wigilijna”, tekst Charles Dickens, adaptacja tekstu i reżyseria Marcin Kwaśny, występują klerycy: Paweł Sasin, Przemysław Dagis, Michał Kaczmarczyk, Grzegorz Ogórek, Adrian Woźniak, Marcin Malinowski, muzyka ks. Mariusz Rybałtowski.

Najbliższe spektakle: 3, 7, 8 (premiera) oraz 10, 14,15 i 17 grudnia. Więcej informacji na stronie: www.sztuka2019.pl