Film „Zabawa, zabawa” Kingi Dębskiej można jeszcze zobaczyć w kinie. Warto się wybrać, żeby zobaczyć, że trudnemu tematowi społecznemu, jakim jest alkoholizm, można nadać wymiar artystyczny, unikając publicystyki i epatowania fizjologią. Dobrze wymyślony i zagrany.

Alkohol w polskiej kinematografii ma swoje miejsce. I nie chodzi tylko o to, że mocne trunki leją się obficie na ekranie i na „afterach”, ale przede wszystkim, że powstało wiele produkcji o zmaganiu się z alkoholizmem. „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, Żółty szalik”, „Pod mocnym aniołem”, czy opowiadający o alkoholizmie kobiety – dziennikarki „Tylko strach” (mocna rola Anny Dymnej). Trudno wymienić wszystkie, mnie z każdego z nich zapadły w pamięć pojedyncze sceny. „Zabawa, zabawa” jest w pewnym sensie syntezą tego, co o piciu inteligenckim już powiedziano i sięga jeszcze głębiej.

Jak zaznaczała Kinga Dębska w wywiadach towarzyszących premierze filmu, trzy bohaterki kobiety w różnym wieku, spełniające się zawodowo, ale zdecydowanie nadużywające alkoholu mogą być traktowane jako jedna osoba na różnych etapach życia. Jednak ja wolę na nie patrzeć rozłącznie, zwłaszcza, że na drugim planie są ważne postaci męskie, które każdą z tych opowieści uzupełniają. W efekcie mamy wiele historii o tym, czym jest picie. Widzimy tradycyjne uroczystości (chrzest, komunia), które kończą się popijawą i współczesne, korporacyjne zwyczaje oblewania sukcesów (nagroda, awans). A oprócz tego wszystkie powody do picia w samotności (zdrada, odrzucenie, samotność, przepracowanie). Ale nie o te obrazki przecież chodzi. Reżyserka sięga znacznie głębiej, żeby pokazać, że tak naprawdę chodzi o emocje. I tu już nic nie jest proste. Pokazanie złożoności problemu na poziomie psychologicznym wyróżnia „Zabawę, zabawę” spośród innych na ten temat.

Drugą cechą, która czyni film wybitnym jest pokazanie alkoholizmu bez szczegółów fizjologii. A przecież są sceny dosadne, obnażające brzydką, a niekiedy tragiczną stronę nałogu. Niektóre zresztą wzięte z życia. Kolejnym poziomem, na który wchodzi reżyserka, żeby pokazać problem jest kontekst społeczny każdej z postaci, a konkretnie reakcje otoczenia na mniejsze i większe wyskoki bohaterek. I tu znowu mamy cały wachlarz postaw. Od współczucia, poprzez obojętność, do najpowszechniejszej chyba hipokryzji. I nie chodzi o to, żeby szukać łatwego usprawiedliwienia. Bardziej o to, żeby skłonić widza do zastanowienia się, jakie skutki mają zachowania wobec bliskich i do którego momentu możemy, albo lepiej powinniśmy, brać odpowiedzialność za drugą (dorosłą) osobę.

Atutem filmu są dobre główne role (Dorota Kolak, Agata Kulesza, Maria Dębska) i mocny drugi plan (Mirosław Baka). Trzeba docenić staranność stylistyczną w budowaniu postaci i nieprzeszarżowanie. Film wart obejrzenia w kinie i zachowania w domowej filmotece na DVD.

Dorota Bogucka

Fotos z filmu. Agata Kulesza, fot. Robert Jaworski, udostępnione przez Studio Filmowe Kalejdoskop

„Zabawa, zabawa”, scenariusz Kinga Dębska i Mika Dunin, reżyseria Kinga Dębska, zdjęcia Andrzej Wojciechowski, scenografia Monika Sudół, obsada: Dorota Kolak, Agata Kulesza, Maria Dębska, Mirosław Baka, Marcin Dorociński, Przemysław Bluszcz, Dorota Landowska, Katarzyna Kwiatkowska, Marian Dziędziel, produkcja Studio Filmowe Kalejdoskop, premiera 2019 r.